Sierpień 2015.
Natalia na czas, gdy Zbyszek jest na wyjazdach kadrowych, przeniosła się do domu siostry. Jest w 4.miesiącu ciąży i jest bardzo szczęśliwa. Uwielbia leżeć na leżaku w ogrodzie i gładząc się po brzuszku, czytać książkę. Kilka dni temu Zbyszek przyjechał na 2 dni i byli na usg. Poznali płeć dziecka. Będą mieli syna. Gosia po 3 lekcjach w szkole, była już w domu i gotowała obiad. Natalia siedziała na krześle przy stoliku i kroiła w plasterki marchewkę. Nagle upuściła na podłogę nóż, przywołując tym na siebie wzrok siostry. Z grymasem bólu na twarzy, trzymała się za brzuch. Gosia nie czekając na rozwój sytuacji, sięgnęła ze stołu telefon i zadzwoniła na pogotowie. Byli po 5 minutach. Natalia nadal cierpiąc, leżała na noszach, zwinięta w kłębek.
- Mocno Panią boli?- zapytał lekarz
Pokiwała twierdząco głową.
- Miała już Pani podobne bóle?
Tym razem pokiwała przecząco.
- Jak długo trwa ten ból?
- Już około 7 minut.- odpowiedziała za nią Gosia
- Proszę wytrzymać, już wjeżdżamy na teren szpitala.- zwrócił się do Natalii drugi lekarz
Po minucie byli w placówce służby zdrowia.
- Zibi...- powiedziała słabym głosem Natalia, pokazując palcami słuchawkę
Gosia zrozumiała i od razu wybrała w telefonie numer narzeczonego siostry.
- Zbyszek... Natalka jest w szpitalu.
- Co się stało?!- krzyknął przerażony
- Ma bóle. Właśnie wzięli ją na badania.
- Andrea!- Zbyszek odsunął od twarzy telefon- I have to go. Natalia is in the hospital.- po otrzymaniu odpowiedzi od trenera, wrócił do rozmowy telefonicznej- Dostałem wolne. Już jadę!
Po 2 godzinach był na miejscu. Byli już także rodzice Natalii i Robert z Kacprem.
- Co z nią?
- Jeszcze nic nie wiadomo. Robią badania.
Niecałe 10 minut później na korytarz wyszedł lekarz. Stanął i nic nie mówił przez kilkanaście sekund. Rodzina też stała i tępo patrzyła się na doktora. Zrozumieli. Bartman w rozpaczy, pchnął z całej siły krzesło, które przewracając się, zatrzymało się kilka metrów dalej. Wplótł dłonie we włosy i kucnął. Poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Zalany łzami spojrzał w górę. To mama Natalii. Wstał i przytulił ją.
Natalia wybudzała się z narkozy. W sali oprócz Zbyszka był lekarz i pielęgniarka.
- Co z dzieckiem?!- spojrzała na obecnych w pomieszczeniu- Co z moim synkiem?!- krzyknęła nie uzyskując odpowiedzi
Zbyszek czując, że do oczu nachodzą łzy, pochylił głowę.
- Nie!! Moje dziecko! Mój synuś! Mój kochany! Moja najdroższa kruszynka!
- Siostro, proszę podać środek uspokajający.
Natalia długo nie mogła pozbierać się po stracie dziecka. Nie wychodziła z domu, nie odzywała się do nikogo, nie tańczyła, nie dbała o wygląd, nie dbała o jedzenie. Schudła 10 kilogramów. To był kolejny cios od losu. Cios, który mocno ją zranił, a rana ta w żaden sposób nie chciała się zagoić.
Wstała z łóżka i usiadła do biurka. Z szuflady wyjęła kartkę i długopis. Zaczęła pisać. Gdy skończyła, włożyła kartkę do koperty, a kopertę do foliowej koszulki. Z domu wyszła, mówiąc siostrze, że jedzie na cmentarz. Nie zatrzymywali jej. Pojechała do apteki, a później ruszyła w drogę. Nie na cmentarz, lecz do Białegostoku. Na siedzenie pasażera rzuciła w połowie puste pudełko po tabletkach.
Huk. Straszliwy huk, poprzedzony sygnałem nadjeżdżającego pociągu. Zasnęła za kierownicą i przód jej samochodu zatrzymał się na niestrzeżonym przejeździe kolejowym.
Odłamki szkła, wygięta i popękana blacha, materiał poduszki powietrznej, krew. Pełno krwi. Śmierć.
Bartman w towarzystwie Robert i Gosi przyjechał na miejsce wypadku. Siedział w rowie i trzymał w dłoni kartkę formatu A4.
"Zbyszku.
Moje życie było beznadziejne. Było chyba opatrzone jakimś fatum. Najpierw został mi zabrany mąż i córka. Po kilku latach, gdy myślałam, że będę szczęśliwa, straciłam nienarodzonego synka. Nie mogłam pozwolić na to, aby i Tobie coś się stało, więc postanowiłam zakończyć mój epizod w tym ziemskim padole. Bałam się, że wszyscy, których obdarowałam miłością- inną niż ta do rodziców i siostry- są narażeni na śmierć. Nie chciałam, żeby Tobie coś się stało... Jesteś potrzebny polskiej siatkówce. Wybacz mi. Nawet, gdy zwiążesz się z inną kobietą, będę nad Tobą czuwać. Teraz też przy Tobie jestem. I będę zawsze. Bądź szczęśliwy i kochaj."
Poczuł ciepły powiew wiatru. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dzień był zupełnie bezwietrzny.
✛✛✛
Happy end.
Koniec marca 2016 roku.
Ciepły, słoneczny dzień. Przed domem Dobrzyńskich stoi Iwona. Czeka na Gosię i Natalię.
Natalia wraz ze Zbyszkiem i dzieckiem mieszka u siostry. Stwierdzili, że tak będzie im na razie wygodniej. Później, gdy maleństwo podrośnie, przeniosą się do mieszkania w szeregowcu, który budowała firma Roberta, nieopodal domu Dobrzyńskich. Gosia zniecierpliwiona czekaniem za siostrą, weszła na górę i zajrzała do jej pokoju, pytając czy długo jeszcze ma czekać.
- Już idę. Musiałam przebrać Adasia, bo narobił w pieluchę. Rojberek mały.- połaskotała synka po brzuszku na co malec zagaworzył wesoło i pomachał rączkami i nóżkami- Ty mój zgrywusie.- wzięła syna na ręce i pocałowała go
Mały Bartman urodził się 19.stycznia, jak to bywa w ciąży z chłopcem, poród się opóźnił w tym przypadku o 10 dni.
Wyszły przed dom, gdzie Natalia włożyła Adasia do niebieskiego wózka i podeszły do Iwony. Celem ich wyprawy nie był zwykły spacer, lecz wizyta w salonie sukien ślubnych.
Po długich poszukiwaniach, Natalia miała wybrane 2 suknie. Siedziała pomiędzy siostrą a Iwoną na sofie i przyglądała się kreacjom. Nie potrafiła zdecydować się, którą wybrać. Wtedy zobaczyła, że jedna z ekspedientek wiesza na chromowanym pałąku kolejne suknie. Zauważyła wśród nich, jak stwierdziła na głos -wyrywając siostrę i przyjaciółkę z zamyślenia- tę przepiękną i wyjątkową. Zerwała się więc z miejsca i podbiegła do kobiety, pytając czy może wziąć do przymiarki ową idealną suknie. I rzeczywiście okazała się idealna. Wszystko wyglądało tak, jak Natalia chciała, a dodatkowo była idealna za sprawą tego, że była, jak szyta na miarę. Dobrała do niej bardzo długi welon i opaskę z perełek.
Początkowo nie chciała białej sukni. Chciała coś w kolorze pastelowym. Jednak doszła do wniosku, że nie może odebrać Zbyszkowi czegoś, o czym marzy prawie każdy mężczyzna. Zbyszek marzył, aby wybranka jego serca, kobieta jego życia, szła do ołtarza w białej sukni. Chciał móc cieszyć wzrok, widokiem narzeczonej, która tuż za moment stanie się jego żoną, ubranej w cudownej, białej sukni, sięgającej aż do ziemi. 12.sierpnia dla Zbyszka będzie najwspanialszym dniem w życiu. Dla Natalii będzie to drugi najwspanialszy dzień. Pogodziła się już zupełnie ze stratą Macieja. Zrozumiała, że w tym co robi-w byciu z Bartmanem- nie ma nic złego i nie wyrządza tym krzywdy nikomu. Oczywiście nie zapomniała o Macieju i Mai. Chodzi na cmentarz, czasem sama i czasem ze Zbyszkiem.
Mimo wszystko towarzyszyła jej jakaś obawa. Dzień przed ślubem była jakaś nieobecna, bardziej skryta... Nie umknęło to uwadze Zbyszka. Zapytał ją, czy rzeczywiście chce tego ślubu. Zrobiło się między nimi lekkie spięcie, ale Bartman od razu się poprawił, bo chodziło mu o to, czy Natalia jest już gotowa na zawarcie małżeństwa, czy może jednak chce poczekać. Natalia odpowiedziała mu wtedy, że jeśli by tego nie chciała, to pół roku temu nie zapytałaby go, czy mogą w końcu porozmawiać o ślubie.
12.sierpnia.
Na dwie godziny przed ślubem, Natalia stała przy oknie i wypatrywała przyjaciół z Białegostoku. Zaprosiła Czarka, Wojtka, Karola, Rafała, Błażeja i Kasię, z osobami towarzyszącymi, z którymi także miała dobre kontakty. Bała się, że nie przyjadą, że mają jej za złe iż ponownie wychodzi za mąż. Ale przecież jest młoda, całe życie przed nią, nie chce go spędzić samotnie.
Ślub jest o godzinie 16. 20 minut po 15, do domu na Słocinie przyjechał Zbyszek. Przywitał Natalię delikatnym pocałunkiem w policzek. Rodzice udzielili im błogosławieństwa. Nie obyło się bez łez wzruszenia. 10 minut później siedzieli już w zabytkowym, błękitnym Cadillac'u DeVille z '66 roku.
Stoją przed Katedrą Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wraz z nimi świadkowie: Gosia i Krzysiek. Jest także córka Dominika, która będzie przed nimi sypać kwiatki oraz Kacper, który będzie nieść na białej poduszeczce złote obrączki. Natalia mimo radości jest trochę przygnębiona. Przyjaciele z Białegostoku nie przyjechali. Do ślubu 7 minut. I wtedy właśnie na parking przed Katedrą wjeżdżają 3 ciemne auta z przyczepionymi do lusterek kolorowymi wstążeczkami.
- Przyjechali!- zawołała Natalia, mocniej ściskając dłoń Zbyszka
- Biegnij do nich!- cmoknął ją w policzek i puścił jej dłoń
Zacisnęła palce na materiale sukni i unosząc ją lekko, pobiegła do przyjaciół. Uśmiechnięty Czarek rozłożył ramiona i po chwili tulił swoją "siostrę z wyboru".
- Bałam się, że nie przyjedziecie.- powiedziała, gdy witała się z pozostałymi
- No co Ty, jak moglibyśmy nie przyjechać?- Karol ucałował dłoń przyjaciółki
- Nie było opcji, żebyśmy nie przyjechali. Trochę zbłądziliśmy, dlatego jesteśmy na ostatnią chwilę.
- Myślałam, że macie mi za złe, że wychodzę za mąż.
- Nie mamy prawa mieć Ci tego za złe. Masz prawi do szczęścia, a my podzielamy Twoją radość. Wyglądasz, jak księżniczka.- powiedział Czarek
- Dziękuję. Ogromnie się cieszę, że jesteście. Chodźcie, bo zaraz się zacznie. Usiądźcie za Robertem, kazałam trzymać dla Was miejsce.
- Czyli jednak wierzyłaś, że przyjedziemy?
- Cały czas tliła się iskierka nadziei, ale przyznaję, że 10 minut temu już w to zwątpiłam. No, idźcie już, bo ksiądz idzie.
Uroczystość była piękna. Natalia drżącym głosem mówiła formułkę i lekko trzęsącą się dłonią wsunęła na palec Zbyszka obrączkę. Najważniejsze jednak, że była szczęśliwa.
Po modlitwie przed obrazem Matki Boskiej, wyszli z kościoła przy dźwiękach Marszu Mendelssohna. Na zewnątrz goście obsypali ich groszami i ryżem. Z Kościoła udali się do Dworzyska. Tam zostali przywitani chlebem i solą, a po wypiciu szampana, rzucili za siebie kieliszki. Zbyszek wziął Natalię na ręce i przeniósł przez próg, stawiając ją na środku sali.
Po godzinie 23, Bartman miał dla Natalii prezent. Wraz z jej kolegami z Białegostoku, wykonał dla niej taniec. Dziewczyna mocno się wzruszyła. Zbyszek przepraszał, że to zrobił, bo przecież jeszcze kilka lat temu, tańczył dla niej tylko Maciek. Wyjaśniła mu, że nie o to chodzi, że po prostu, zwyczajnie się wzruszyła. Po północy na środek sali wyszedł Cezary. Wziął mikrofon i poprosił o chwilę uwagi.
- Natalko, mam dla Ciebie prezent. Miesiąc temu robiliśmy przemeblowanie w Twoim-Naszym mieszkaniu.- uśmiechnął się delikatnie i kontynuował- Gdy odsunęliśmy komodę, zauważyłem, że pod szafą coś leży. Była to ta koperta.- pokazał ją- Jest na niej napisane "Dla Mojej Natalki"- powiedział lekko łamiącym się głosem- Pozwoliłem sobie, zajrzeć do środka. Pozwólcie, że przeczytam tę krótką notatkę.- odchrząknął i czytał dalej- "15.czerwca 2012 roku. Natalko, jakiś czas temu, wspominałem, że załatwiam pewną ważną sprawę. Dopytywałaś o co chodzi, ale ja nic Ci nie mówiłem. Byłaś nawet o to na mnie obrażona, przez całe pół godziny.- uśmiechnął się i spojrzał na Natalię, która ze łzami w oczach zaśmiała się- Teraz piszę ten liścik, a Ty odczytasz go w tegoroczne Boże Narodzenie.- głos Cezarego załamał się na chwilę- W kopercie jest jeszcze jedna kartka. Weź ją do ręki.- Czarek wyciągnął przed siebie dłoń, w której trzymał ową kartkę- Uwielbiasz taniec, ale także uwielbiasz występować na scenie. Będziesz miała kolejną okazję. Pisałem sztukę teatralną. Tą tajemniczą sprawą, którą ukrywałem były rozmowy z jednym ze znanych Warszawskich aktorów, którego z resztą bardzo lubisz. Pokazałem mu nagranie z naszych przedstawień. Masz- wraz z resztą chłopaków- szansę wystąpić na scenie wraz ze znanymi aktorami, którzy także wyrazili aprobatę na moją sztukę i pomysł jej realizacji. Jeśli będziesz gotowa, pojedziemy na spotkanie z nim i omówimy szczegóły. Mam nadzieję, że się cieszysz. Kocham Cię, Twój Maciej."- Czarek wziął kilka oddechów i otarł łzę spływającą po policzku- Teraz ja coś dodam od siebie. Byłem w Warszawie, rozmawiałem z Panem Kamińskim. Wzruszyła go cała historia. Powiedział także, że czeka na Nas, a zwłaszcza na Ciebie.
Natalia zalana łzami, przytuliła się do Czarka. W dłoni cały czas trzymała kartkę, na której było kilka zdań, napisanych przez samego aktora.
W podróż poślubną polecieli na 2 tygodnie na Teneryfę.
Na przyjęciu zorganizowanym z okazji 2.rocznicy ślubu, wspólnie ogłosili, że spodziewają się drugiego dziecka, które na świat przyjdzie w marcu.
Nadal pamięta o tragicznie zmarłych: mężu i córeczce. Jej nowe życie jest spokojne i poukładane. Mieszkają w przytulnym domku w szeregówce. Zbyszek podpisał nowy kontrakt z Asseco Resovią obowiązujący na kolejne 3 lata.
Natalia na dobre poświęciła się tańcu. Na każdych zawodach zdobywa nagrody. Nie zawsze są to te najcenniejsze, ale cieszą tak samo. Każde zwycięstwo dedykuje Maciejowi.
Jest spełniona. Ma kochającego męża, wspaniałego synka, niedługo urodzi córeczkę i tańczy... całym sercem i duszą. Ma po co żyć.
"Niektórzy rodzą się by siedzieć nad rzeką. W innych trafia piorun. Niektórzy grają na fortepianie. Inni są artystami. Niektórzy pływają. Inni znają się na guzikach. Są tacy co deklamują Szekspira. Bywają też urodzone matki. Jeszcze inni tańczą..."
***
Żegnam się z Wami w ten oto sposób.
Tak, jak mówiłam są dwa epilogi.
Po prostu musiałam zrobić dwa, ale to już wyjaśniłam tydzień temu ;)
Mam nadzieję, że każda z Was jest zadowolona, chociażby w jakimś stopniu.
Tak jeszcze na definitywny koniec, chciałabym, żeby każdy kto tu był, czytał, zaglądał, zostawił po sobie komentarz. Nawet taki najmniejszy, jedno słowo, czy emotka. Chciałabym widzieć ile Was było.
Tak, jak mówiłam są dwa epilogi.
Po prostu musiałam zrobić dwa, ale to już wyjaśniłam tydzień temu ;)
Mam nadzieję, że każda z Was jest zadowolona, chociażby w jakimś stopniu.
Tak jeszcze na definitywny koniec, chciałabym, żeby każdy kto tu był, czytał, zaglądał, zostawił po sobie komentarz. Nawet taki najmniejszy, jedno słowo, czy emotka. Chciałabym widzieć ile Was było.
Być może kiedyś wrócę, ale nic nie obiecuję ;)
Serdecznie Was pozdrawiam, Cornflower.