Rozdziały pojawiać się będą co poniedziałek.
Przewidywana ilość rozdziałów ± 10.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 14.


- Dziękuję za gościnę.- odezwała się Natalia, gdy po trzech dniach pobytu w stolicy wyszli przed dom państwa Bartmanów- Bardzo się cieszę, że mogłam Państwa poznać i miło spędzić czas. Jak będą Państwo w Rzeszowie to serdecznie zapraszam do siebie.- Natalia wyciągnęła rękę w kierunku rodziców Zbyszka
- Nam również było miło. Bardzo chętnie skorzystamy z zaproszenia.- No dzieci, jedźcie już, żebyście zajechali, jak będzie jeszcze jasno. Synku, zabrałeś wszystkie swoje rzeczy?
- Tak mamo.- Zbyszek włożył walizkę do bagażnika samochodu Natalii
Wracają razem jej autem, bo Zbyszek do Warszawy przyleciał samolotem.
- Uważajcie na siebie. 
- Przyjedziemy 9. na mecz. Szerokiej drogi.- odezwał się ojciec
- Do zobaczenia dzieci.- Pani Jadzia ucałowała syna i jego dziewczynę
- Zapraszamy. Do widzenia.- odparła z uśmiechem Natalia i wsiadła za kierownicę- Ty się w ogóle zmieścisz w tym moim małym autku?- zaśmiała się, patrząc, jak Zbyszek próbuje wygodnie usiąść na fotelu pasażera
- Jasne. Patrz, odsunę sobie fotel i luksus.- zaprezentował- Teraz brakuje tylko popcornu, pepsi i dobrego filmu.
- Po popcorn i pepsi możemy podjechać, a jako film proponuję premierę Polskie drogi: trasa Warszawa-Rzeszów. Może być?
- Jasne. To skręć tu na światłach w lewo i prawie na wprost będzie sklep.

Po 4 godzinach byli w stolicy Podkarpacia. Pojechali na Słocinę. Zjedli obiad w towarzystwie Dobrzyńskich, a później poszli do pokoju Natalii. Zbyszek usiadł na fotelu obok drzwi, a Malinowska usiadła na łóżku. Włączyła na laptopie po cichu muzykę i odłożyła go na szafkę nocną. Siedzieli chwilę nic nie mówiąc.
- Kochasz mnie?- zapytał Zbyszek, choć dziwnie było mu zadać to pytanie, widząc na drugiej szafce nocnej za plecami Natki, zdjęcie Macieja
- Oczywiście.- odpowiedziała
- Chcesz być ze mną już na zawsze?
- Tak. Zbyszek, dlaczego o to pytasz? Myślałam, że to wiesz...
- Wiem, ale po prostu chciałem to usłyszeć.
Podszedł do niej, usiadł obok na łóżku i przytulił ją. Objęli się mocno i chłonęli ciepło swych ciał. Jego wzrok powędrował na jedną z kilku ramek, które stały na szafce- na ramkę ze zdjęciem Macieja i Mai. Delikatnie uśmiechnięci kucali przy studni na rzeszowskim rynku. Przez chwilę wydawało mu się, że Maciej szeroko się uśmiecha. Spojrzał jeszcze raz na zdjęcie. Zwyczajny, delikatny uśmiech. Potraktował to jako znak i uśmiechnął się do mężczyzny ze zdjęcia, wypowiadając bezdźwięczne "Dziękuję" 
- Zostaniesz na noc?- zapytała, odsuwając się i patrząc Zbyszkowi prosto w oczy
- Zostanę.

29.grudnia 


Natalia i Zbyszek pojechali do rodziców dziewczyny, na umówiony obiad. 
- Mam nadzieję, że masz poważne plany wobec mojej córki i, że traktujesz ją poważnie?- zapytał ojciec Natalii, za co od razu został skarcony przez nią i przez żonę
- Tak. Traktuję Natalię bardzo poważnie.
- Nie możesz jej skrzywdzić. Los już ją mocno doświadczył.
- Wiem. Chcę się nią opiekować. Chcę być kimś ważnym w jej życiu. Wiem, że Maciej zawsze będzie w jej sercu, ale nie mam jej tego za złe. To zrozumiałe. Ona go z serca nie wyrzuciła, to los nagle zabrał jego osobę z jej życia, ale pozostawił ducha, który na zawsze będzie przy Natalii. Chcę po prostu przy niej być, dać swoją bezgraniczną miłość i bezpieczeństwo. 
- Witaj w rodzinie, synu.- powiedział ojciec, po czym objął Zbyszka i poklepał go po plecach.

W drugi styczniowy piątek do Rzeszowa przyjechali rodzice Zbyszka. Początkowo obiad miał być wydany w domu Dobrzyńskich, ale mama Natalii zdecydowała, że lepiej jeśli to oni przyjmą u siebie państwa Bartmanów.
Po pysznym i pięknie podanym obiedzie, Zbyszek wstał od stołu, wyszedł na chwilę do drugiego pokoju, a gdy wrócił stanął przy krześle Natalii.

- Natalio, nie wiem, czy to odpowiedni moment, ale wydaje mi się, że tak.- klęknął na jedno kolano- Chciałem Cię zapytać, czy... Zostaniesz moją żoną?- zapytał i wyciągnął przed siebie trzymane w dłoniach czerwone pudełeczko z pięknym, srebrnym pierścionkiem z błękitnym oczkiem, otoczonym srebrnymi kryształkami 

Nie wiedziała co powiedzieć. Patrzyła ponad pół minuty to na Zbyszka, to na pierścionek. Zabrała z jego dłoni pudełko i przepraszając wszystkich, pobiegła do pokoju obok. 
Usiadła na kanapie, otwarte pudełko postawiła na stoliku i myślała co zrobić. Po 3 minutach, zamknęła pudełko i wróciła do salonu. Zbyszek, który do tej pory chodził po całym pokoju, widząc ją, zatrzymał się, wplótł dłoń w swoje włosy i czekał na jej odpowiedź.
- Chciałam przymierzyć, żeby zobaczyć, jak wygląda, ale nie mogę go zdjąć. Musi już tak zostać.- minimalnie uniosła do góry kąciki ust
- Czyli...zgadzasz się?
- Tak.- odparła wesoło się uśmiechając 
Podbiegł do niej, oplótł dłonie w jej pasie i podnosząc ją do góry, okręcił kilkakrotnie. 
Do salonu niespodziewanie weszli... rodzice Macieja. Natalia widząc ich, klepnęła Zbyszka w ramię i kazała odstawić się na podłogę.
- My chyba nie w porę.- odezwała się teściowa
- Mamy gości. To rodzice Zbyszka, narzeczonego Natalii.- poinformowała Pani Halina- Może się przysiądziecie?
- Narzeczonego?
- Tak.- Natalia Podeszła bliżej Malinowskich- Zbyszek właśnie mi się oświadczył. Chcę rozpocząć ponownie normalne życie. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Maćka już nie ma, lecz ja nadal go kocham, ale Zbyszka też kocham. Wiem, że Maciej chciał, abym związała się z jakimś mężczyzną i wiem też, że to dzięki Maciejowi mogłam poznać Zbyszka. Niektórzy mogą nie zrozumieć skąd to wiem, ale najważniejsze, że ja i Maciej dzięki snom mogliśmy o tym porozmawiać. 
- Nie mamy Ci niczego za złe, Natalko.- zapewniła mama Macieja- Chcemy, żebyś była znów szczęśliwa. Ale obiecaj nam jedno.
- Tak?
- Obiecaj, że nie zapomnisz o Macieju.
- Nie zapomnę nigdy.- przyrzekła- Nigdy.- powtórzyła i przytuliła panią Malinowską




***

Nie wyszło mi. Przepraszam.

Przed nami jeszcze 2 poniedziałki; 7.07.- rozdział 15., a 14.07.- epilog.


Pozdrawiam, Cornflower.



poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 13.

Do domu wróciła kilka minut przed północą. Zbyszek odwiózł ją, żeby nie musiała po nocy jeździć taksówką. Poprosiła go, aby nie wysadzał jej przed samą bramą, bo nie chciała, żeby ktoś ich przypadkiem widział. Chciała inaczej wszystkim o nich powiedzieć. Zaplanowali to na jutro. Pocałowali się czule i Natalia wysiadła z auta. Co kawałek odwracała się i posyłała mu całusa bądź machała. Poczekał aż weszła na posesję i dopiero wtedy odjechał do swojego mieszkania.
- Natka gdzie Ty byłaś?- Gosia wbiegła do przedpokoju- Nie odbierałaś telefonu.
- Myśleliśmy, że coś się stało.- dodał Robert idąc za szwagierką i żoną po schodach
- Wszystko ok, a telefon miałam wyciszony. Będziecie jutro w domu o 18?- zapytała, gdy weszli na piętro
- Ja mam zlecenie, będę raczej koło 19.
- Rob, a możesz to przełożyć na pojutrze? 
- To bardzo ważne?
- Tak. Chciałabym Wam kogoś przedstawić.- uśmiechnęła się
- No ok, postaram się być.
- Super, dzięki. Idę spać. I Wam też radzę, bo rano nie będziecie mogli wstać. Dobranoc!- zawołała wesoło i weszła do łazienki
Poszła wziąć prysznic i po położeniu się do łóżka odczytała krótki SMS od Zbyszka "Tęsknię za Tobą moja tancerko." Uśmiechnęła się szeroko i odpisała "A ja tęsknię za Tobą mój siatkarzu.".
Odłożyła telefon i wzięła w dłoń ramkę ze zdjęciem Macieja. 
- Dziękuję Ci Maciuś. Pamiętaj, że Cię kocham.- ucałowała fotografię i odłożyła ją na miejsce

Ze szkoły tańca wyszła o 15. Po drodze zrobiła zakupy, aby mieć z czego przygotować kolację. Sałatka z mozzarellą, jej popisowa zapiekanka makaronowa i na osłodę muffinki z kremem czekoladowym. Zadowolona, że wszystko jej się udało, poszła do swojego pokoju, wybrać strój na dzisiejszy wieczór.
Stojąc dobre 5 minut przed otwartą szafą, zdecydowała się na rozkloszowaną, limonkową sukienkę o długości przed kolano, dobrała do tego czarną marynarkę i czarne buty na 10 cm obcasie. 
Robert wrócił do domu o 17:40. On poszedł się przebrać, Gosia z Kacprem siedziała w salonie, a Natalia wyszła na chodnik, gdzie czekała na Zbyszka. Zakazała bliskim podglądania przez okno. Przyrzekli, że nie będą patrzyć i rzeczywiście cierpliwie czekali aż zobaczą gościa w progu ich salonu. Bartman przyjechał za pięć szósta. Natalia wpuściła go autem na działkę, przywitali się całusem i weszli do domu.

- A więc...- weszła sama do pokoju- Chciałabym Wam przedstawić mojego chłopaka.- powiedziała i gestem ręki zawołała Zbyszka
- Dobry wieczór.- wszedł do pomieszczenia
- Yyy... Eee... Zibi?- Gosia i Robert nie byli w stanie powiedzieć nic więcej
- Wujek Zibi to Twój chłopak?! Czyli będzie moim prawdziwym wujkiem? Super!- Kacper podbiegł do Natki i Zbyszka- Cześć wujek! Bardzo się cieszę, że to Ty jesteś chłopakiem cioci! Wujek Maciek był super wujkiem, ale Ty też jesteś świetny!
- Dzięki Kacper za tak miłe słowa.- Zbyszek uścisnął dłoń chłopca
- A Was co tak zamurowało?- Malinowska zwróciła się do siostry i szwagra
- Yy... No bo po prostu nie spodziewaliśmy się Zbyszka.- odezwała się Gosia
- No i ostatnio ze sobą nie rozmawialiście i w ogóle. 
- Mijaliśmy się, ale w końcu znaleźliśmy wspólną drogę.- Natalia uśmiechnęła się, a Zbyszek objął ją ramieniem

~

Święta Bożego Narodzenia.  

Zbigniew Gwiazdkę spędza w rodzinnej Warszawie. Zaprosił na drugie święto Natalię, bo chce ją przedstawić rodzicom. Natalia bardzo przejęła się tym faktem. Tak bardzo, że aż nie wyszedł jej sernik, który zamierzała wziąć do Stolicy. Miała to szczęście, że przyjaciółka jej mamy ma sklep spożywczy i przyjechała go otworzyć, aby Natalia mogła kupić niezbędne do wypieku produkty. Kacper mielił przez maszynkę ser, a ona wyrabiała ciasto. Bawili się przy tym bardzo miło, jednak Kacper żałował, że Ciocia wyjeżdża, a on nie może jechać razem z nią. Obiecała mu, że kiedyś zabiorą go do Warszawy. Tym razem ciasto wyszło pięknie. 
O 8 rano była już 30 km za Rzeszowem. 20 km przed Warszawą, zadzwoniła do Zbyszka, aby jeszcze raz podał jej adres, bo GPS jej się wyłączył, a z wrażenia zapomniała nazwę ulicy i numer domu. Niecałe trzydzieści minut później, ujrzała na chodniku Bartmana, który gestem ręki zapraszał ją do wjechania na posesję. 
- Cześć Kochanie.- otworzył drzwi auta i podał Natalii dłoń
- Cześć.- przytuliła go i pocałowała
- Jak podróż? Wszystko ok?
- Tak, ale jestem trochę zmęczona. Wypiłabym kawę.- uśmiechnęła się
- To chodź. Mama właśnie wstawiała wodę.- pociągnął ją w stronę domu
- Zaraz, moment. Przywiozłam sernik i sałatkę.- otworzyła bagażnik i wyjęła blaszkę i miskę
Zbyszek wziął od niej miskę i trzymając Natkę za dłoń, wszedł do przytulnego domku swoich rodziców.
- Mamo, Tato. Przedstawiam Wam Natalię, moją dziewczynę.
- Dzień dobry. Miło mi Państwa poznać. Zrobiłam sernik i sałatkę, żeby tak z pustą ręką nie przyjeżdżać.
- Dzień dobry Natalko. Niepotrzebnie się trudziłaś z tym pieczeniem.- Pani Jadzia podała dłoń Malinowskiej i wzięła od niej ciasto
- To żaden problem. Uwielbiam piec i gotować.
- Leoś, a Ty się nie przywitasz?- Jadwiga zwróciła uwagę mężowi
- Witam.- powiedział bez emocji i uścisnął dłoń lekko wystraszonej dziewczyny
- To co? Siadajcie, a ja pokroję ciasto i zrobię coś do picia.
- To może ja pomogę?- zaoferowała się Natalia
Mama Zbyszka z uśmiechem zaprosiła ją do kuchni. 
- A więc jesteś tancerką, tak?
- Tak. Tańczę już 11 lat.
- Pochodzisz z Rzeszowa?
- Zgadza się, jestem rodowitą rzeszowianką.
- Będziemy mogli kiedyś poznać Twoją rodzinę?
- Oczywiście. Kiedy tylko będą Państwo chcieli.
Uśmiechnięte wróciły do salonu, gdzie przy stole siedzieli panowie. Natalia usiadła obok Zbyszka, a naprzeciw Pana Leona. Mężczyzna uważnie jej się przyglądał. Czuła się niezręcznie, aż dziwnie było jej jeść i pić, bo cały czas czuła na sobie wzrok ojca Zbyszka. Starała się nie zwracać na to uwagi, ale nie wychodziło jej. Gdy Zbyszek poprosił ją o podanie cukierniczki, Leon odezwał się.
- Związek z moim synem traktujesz poważnie, czy to tylko przelotny romans?
- Leon!- skarciła go żona
- Tato!
- Słucham?!- Natalia spojrzała na Leona
- Nosisz obrączkę. Nie podoba mi się, że zdradzasz męża z moim synem.
- Tato to nie tak.
- Przecież widzę! Twój mąż o tym wie?
- Mój mąż nie żyje.- spojrzała ze złością i łzami w oczach na Pana Bartmana i wstała od stołu
- To ją zdejmij!- dokrzyknął
W przedpokoju zdjęła z wieszaka płaszcz i wyszła przed dom. Zbyszek rzucając ojcu niemiłe zdanie, wybiegł za nią.
- Kochanie!
- Zbyszek... To nie ma sensu. On mnie nie lubi. Widziałeś, że nawet przywitać się nie chciał. 
- To, że jemu przeszkadza Twoja obrączka to jego problem. Mnie nie przeszkadza. Przepraszam Cię za niego...on już taki jest. Dla mnie też był taki surowy. Dużo słów krytyki usłyszałem z jego ust. 
- Przytul mnie.- powiedziała, patrząc prosto w jego zielone oczy- Tak mi z Tobą dobrze.- powiedziała, mocniej go obejmując

Chciała wyjechać, ale Zbyszek i Pani Jadwiga kategorycznie jej tego zabronili. Gdy mieli siadać do kolacji, Leon podszedł do niej i przeprosił ją za swoje zachowanie. Powiedziała, że nic nie szkodzi, ale w głębi nadal bolały ją te słowa. Może i nie powinna nosić tej obrączki będąc już w nowym związku, ale to nie upoważnia nikogo do zwracania uwagi w tak niegrzeczny sposób.
Spać poszli przed północą. Zbigniew cieszył się, widząc, że Natalia i jego Mama, znalazły wspólny język. Natalia opowiadała o tym, jak zaczęła tańczyć, o życiu w Białymstoku... Pani Jadwiga zapytała, czy Natalia ma zdjęcie swojej córeczki i męża i, czy mogłaby pokazać. Malinowska wyciągnęła z torebki czerwoną kopertę, w której miała kilkanaście zdjęć swoich bliskich. Opowiedziała przy okazji całą historię ich wspólnego życia i, jak doszło do wypadku. Pan Leon wtedy jeszcze raz przeprosił dziewczynę swojego syna. 
Rano o 9 Natalia wstała i poszła do łazienki. Po porannej toalecie i zrobieniu lekkiego makijażu, zdjęła z palca obrączkę. Wróciła do pokoju. Zbyszek właśnie się wybudzał. Usiadła na brzegu łóżka.
- Dzień dobry śpiochu!- zaśmiała się
- Dzień dobry! Ja Ci dam śpiochu!- wyciągnął przed siebie swoje długie ręce i zaczął łaskotać dziewczynę, po chwili przerwał- Gdzie masz obrączkę?!- zapytał
- Tu.- wyciągnęła zza bluzki złoty łańcuszek, na którym wcześniej miała tylko małe serduszko- Tutaj ją będę nosić. Będę ją zawsze miała przy sobie, a przy okazji nikt nie będzie zwracał na nią uwagi.
Zbyszek uśmiechnął się i pociągnął na siebie dziewczynę, obdarowując ją pocałunkami.



***

Dziś rozdział 13. Chyba pechowy, bo nie miałam Internetu, jak chciałam dodać...
 Zostały jeszcze 2 i epilog, które muszę napisać. W głowie coś siedzi, teraz oby tylko była wena :)
 
No to do następnego poniedziałku. 

Pozdrawiam, Cornflower.



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 12.

Ostatni dzień w "stolicy" tańca spędziła bardzo aktywnie i bardzo pozytywnie. Znany zagraniczny tancerz wyróżnił ją spośród wszystkich osób, które brały udział w warsztatach. Po tym pozytywnym zakończeniu warsztatów, wybrała się z chłopakami do ich ulubionego klubu, na bezalkoholową, pożegnalną imprezę. Z Białegostoku wyjechała następnego dnia, kilkanaście minut po godzinie 9. Przed bramą domu w Rzeszowie stanęła po 15. Wysiadła z auta, poszła zamknąć bramę i wróciła otworzyć garaż. 
Gdy po zaparkowaniu auta, zamykała drzwi garażowe, dostrzegła, że z domu Ignaczaków wychodzi Zbyszek. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła w kierunku ulicy. Wtedy zza pleców Zbyszka wyłoniła się blondynka, którą po chwili atakujący objął ramieniem. Natalia odskoczyła na bok i schowała się za wysoką tują. Gdy biały Mercedes Bartmana odjechał, wolnym krokiem, wyszła zza drzewa. Stała jakby zahipnotyzowana i patrzyła w kierunku, gdzie jeszcze sekundę temu było widać tył drogiego auta.
- Natalia?! Wróciłaś już, jak miło!- Krzysztof przeszedł na drugą stronę jezdni- Cześć!
- Cześć. Zbyszek ma dziewczynę?
- Tak. To znaczy, takie jest oficjalne info. 
- Nie rozumiem.- spojrzała na Igłę
- Nieoficjalne info jest takie, że Zbychu próbuje się oszukać.
- Krzysiu, nadal nic nie rozumiem.
- Widzę, że Zibi męczy się w tym związku. Są ze sobą od 3 dni, ale widzę, że nie ma w nim radości. Dobrze, że wróciłaś.
- Chyba właśnie niedobrze. Chciałam z nim porozmawiać, ale już nie ma sensu. Przepraszam... Muszę już iść.- zakryła dłonią usta i pobiegła do domu 
Otworzyła drzwi kluczem, po wejściu przekręciła zamek, upuściła torbę i wbiegła po schodach do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaniosła głośnym płaczem. Widząc go z tą blondwłosą dziewczyną zrozumiała to co mówił jej Maciej. Mówił o Zbyszku. To jego miała pokochać i pozwolić jemu kochać siebie. I pokochała go, a tak właściwie to zrozumiała, że kochała go od samego początku. Zmarnowała szansę, którą ofiarował jej Maciej. Była też zła na Zbyszka. Zaufała mu, opowiedziała swoje życie, powiedzieli sobie, że dadzą sobie czas i później porozmawiają, a on tak po prostu, po kilkudniowym nieodzywaniu się, zaczął spotykać się z tą dziewczyną. Do siebie w sumie nie miała wielkich pretensji, przecież dzwoniła do niego wielokrotnie, a on nie odbierał, ani nie oddzwaniał... 
Do drzwi- po powrocie z pracy- dobijała się Gosia, a później dołączył do niej Robert. Malinowska prosiła, aby dali jej spokój. 
Na zegarze była godzina 20:07, gdy Natalia nagle usiadła na łóżku i przestała płakać. Otarła mokrą twarz rękawem bluzy, przekręciła kluczyk w białych drzwiach i zeszła na dół po torbę. Gosia i Robert pytali co się dzieje. Powiedziała im tylko, że zmarnowała szansę na odzyskanie normalnego życia, ale jest malutka iskierka nadziei i, że musi sprawdzić, czy da się ją rozpalić. Nie wiedzieli o co jej chodzi, ale dali spokój. Malinowska położyła torbę na fotel, wyjęła z niej kosmetyczkę i poprawiła makijaż. Ubrała się w szare rurki i czerwoną koszulę z dłuższym tyłem, na nogi założyła ulubione czarne lity i zeszła na dół. Założyła szary płaszcz i owiązując szyję czerwonym szalem, wyszła, mówiąc, że pewnie niedługo wróci. Wsiadła do zamówionej kilka minut temu taksówki i odjechała w stronę jednego z osiedli bloków. 
Taksówka zatrzymała się pod wskazanym adresem. Zapłaciła za kurs, przy okazji zostawiając napiwek i wysiadła z samochodu. Zerknęła na zegarek. Punkt 20:30. Spojrzała na okna bartmanowego mieszkania. W kuchni świeciło się światło, w salonie było ciemno. Ruszyła w stronę klatki. Skorzystała z okazji, że starszy Pan wchodził z psem. Stukając obcasami weszła na trzecie piętro. Stanęła przed drzwiami z numerem 19, wzięła kilka głębokich oddechów i nacisnęła na dzwonek. 
Otworzył jej, ubrany w błękitną koszulę i ciemne jeansy. Na nogach miał tylko jednego buta.
- Cześć. Wychodzisz.- stwierdziła
- Cześć. Tak... umówiłem się.
- Mogę na chwilę? Nie zajmę Ci dużo czasu.- w odpowiedzi uchylił szerzej drzwi i wpuścił ją do środka
Do jej nozdrzy dostał się, oszałamiająco cudowny zapach jego perfum. Odwróciła się w jego kierunku, wspięła się lekko na palce i przywarła do jego ust. Zaskoczony, stał z rozpostartymi ramionami i nie wiedział co zrobić. Dopiero po kilku sekundach, jedną dłoń położył na jej plecach, a drugą na jej karku i odwzajemnił pocałunek. 
- Kocham Cię.- powiedziała po oderwaniu się od niego- Chciałam tylko, żebyś to wiedział. A teraz już pójdę, bo masz randkę.
- Zaczekaj.- delikatnie przytrzymał ją dłonią przy ścianie, wyjął z kieszeni telefon i przystawił go do ucha
- Karolina? Nie przyjadę. Wybacz, ale to nie ma sensu. I Ty siebie też.- rozłączył się
- Co ona siebie też?
- Ma pocałować się w dupę. Jak dobrze, że jesteś. Przepraszam, że nie dzwoniłem. Byłem głupi. Kocham Cię.
- Zrozumiałam, że Cię kocham dopiero, gdy zobaczyłam Cię z tą Karoliną. 
- Nie mów już nic.- rozpiął jej płaszcz i zdjął go- Tylko daj mi się Tobą cieszyć i pozwól się pocałować. 
Uśmiechnęła się. Pochylił się, włożył dłoń pod tył jej koszuli, ona zatopiła palce w jego włosach i oboje- trochę zachłannie- rozkoszowali się smakiem swoich ust. Uniósł ją, ona oplotła nogami jego biodra i zaniósł ją nie do sypialni lecz do salonu. O tym, czy pójdą do łóżka, zdecyduje Natalia, nie Zbyszek. Wiele w swoim życiu przeszła i to ona musi być gotowa na zbliżenie. Wiedział, że ten związek będzie inny, że ktoś oprócz niego będzie w jej sercu, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało.



***

Powoli zbliżamy się do końca ;)

Dziękuję, za komentarze pod 11.rozdziałem.
Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że Wam się podobał :)
Mam nadzieję, że ten rozdział również przypadł Wam do gustu :)


Pozdrawiam, Cornflower .



poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 11.

W tekście są nutki, jak do nich dojdziecie- wyłączcie melodie bloga, a włączcie tę melodię. Ja pisząc przy niej moment zaznaczony kursywą, płakałam.
***

- Dobra, przekażę jej.- Igła wychodząc z Bartmanem z hali rozmawiał przez telefon z Gosią- Wpadniecie dzisiaj do nas? Weźcie ze sobą Natalię. Wyjechała? Szkoda...no nic to wpadnijcie sami z młodym. O 19 pasuje? To jesteśmy umówieni. No na razie.- schował telefon do kieszeni- Słyszałeś, że Natalia wyjechała?
- Nie.- wzruszył ramionami
- Co już Ci przeszło?- Igła lekko się wkurzył widząc reakcję Zibiego- Tak szalałeś jeszcze niedawno.
- Sama zakończyła tę znajomość. 
- Taaa? A w jaki sposób, bo sobie nie przypominam? Ale za to przypominam sobie, że ostatnio kilkakrotnie dzwoniła, jak byliśmy z chłopakami u Ciebie, ale Ty nie odebrałeś. Nadal uważasz, że to ona zakończyła tę znajomość?
- Wcześniej też przez tydzień się nie odezwała. 
- A Ty się odezwałeś?
- Daj mi już spokój! Cześć, do jutra!- podał kumplowi rękę i wsiadł do Audi
- No oczywiście, że się nie odezwałeś! Co za baran, taką dziewczynę wypuścił...- Ignaczak pokręcił głową i schował w bagażniku torbę treningową
Bartman wyciągnął telefon i zadzwonił do Karoliny. Umówił się z nią na mieście. 


~

- Jak tu z Wami cudownie.- powiedziała Natalia, gdy po treningu usiedli starą grupką przyjaciół na podłodze
- To wróć do nas.- odparła Monika
Malinowska spojrzała na nią. Przez chwilę- przypominając sobie brak odzewu ze strony Zbyszka- miała ochotę powiedzieć "Masz rację. Wracam. Pojadę po swoje rzeczy i wrócę tu na zawsze.", jednak powiedziała co innego.
- Nie mogę..., ale będę Was bardzo często odwiedzać.
- Dlaczego nie możesz? Przecież byłaś jedną z nas.- ciągnęła Monika
- Jak to była?- zdziwił się Rafał- Nadal jest jedną z nas!
- Gdyby była jedną z nas, nie wyjechała by stąd.
- Co Ty pieprzysz? Tak się potoczyło życie. Wróciła do domu, nie wyjechała stąd bez słowa.
- Taaa jasne...- mruknęła Monika
- Wiesz co?- Natalia wstała i zwróciła się do Moniki- Od początku mojego pobytu tutaj, niby się ze mną przyjaźniłaś, ale często czułam, że coś jest nie tak. O co Ci chodzi, co?
- Gdyby była jedną z nas, nie traktowałaby tak Macieja. On zginął przez Ciebie!- krzyknęła- Nigdy go nie kochałaś! Nie zasługiwałaś na niego! Wy też tylko udawaliście jego przyjaciół!
- Dziewczyno co Ty pierdolisz? Wynoś się stąd i już tu nie wracaj! Zwalniam Cię!- krzyknął Czarek i podszedł do zaczynającej płakać Natalii
- Wynocha!- krzyknęła reszta chłopaków i przesunęli się w stronę Malinki, która szlochając, opadła na kolana
- Przecież ja Maćka kochałam... Nadal go kocham! Był miłością mojego życia. Dlaczego powiedziała, że zginął przeze mnie? 
- Cichutko Malinko.- Cezary, jak to przystało na brata- nawet takiego z wyboru- przytulił do siebie Natalię i czule gładząc ją po włosach, pocieszał, jak tylko mógł- Wiemy, że go kochałaś. Byliście cudowną parą. Inni mogli brać z Was przykład. Maciej był bardzo szczęśliwy i dumny, że miał taką żonę. 
- I wypadek nie był przez Ciebie.- Wojtek złapał jej dłoń- Nie bierz do serducha słów Moniki. Ona mówiła tak tylko dlatego, bo...- urwał
- Bo?- zapytała zapłakanym głosem
- Bo ona kochała się w Macieju jeszcze zanim ściągnął Cię tutaj. 
- Wiedziałeś o tym i nic mi nie powiedziałeś? 
- Nie sądziłem, że to takie ważne...
- A czy...między nią a Maciejem coś było?
- Nie! Ona próbowała, ale Malina dał jej kosza. Z resztą ona nie była fair wobec nikogo. Siała plotki na Twój temat Maciejowi, ale on w żadną nie uwierzył. Kochał Cię najmocniej, jak potrafił.
- Tak, jak ja kochałam jego.
- Zawsze był gotów uchylić Ci nieba. Zawsze chciał dla Ciebie, jak najlepiej. I wiesz co Ci powiem? Jeśli Maciej mówił, że masz zostać w Rzeszowie i, że tam znajdziesz miłość to miał rację. Maciej jeśli coś mówił, to mówił to na serio.

Natalia nocowała w swoim starym mieszkaniu, które teraz należało do Cezarego i jego rodziny. Nic się w nim nie zmieniło, Czarek zostawił wszystkie meble tak, jak były za czasów, gdy mieszkali tu Malinowscy. Natka spała na kanapie w salonie. 
Znów sen, który wydaje się być jawą. 
Ubrany na biało Maciek, siedzi na jednym z foteli. Na kolanach trzyma Maję. Światło bijące przez okno oświetla ich blade postacie. Są uśmiechnięci. Bawią się w "łapki". Maciej spostrzega, że jego śpiąca dotąd małżonka otworzyła oczy i siada na kanapie. Uspokaja córeczkę, która nadal chce się bawić z tatusiem i mówi do Natalii
- Wracaj już do Rzeszowa. Wróć i zacznij kochać.
- Ale ja kocham Ciebie.- odpowiada mu
- Wiem. Ja też Cię mocno kocham, ale mnie już nie ma. Proszę, bądź szczęśliwa. 
- Ale Maciek...- Natalko, kochanie. Z Bożą pomocą, postawiłem go na Twojej drodze.
- Maciek kocham tylko Ciebie!
- Nie...- mówił spokojnie- Jego też kochasz. Kochaj go i pozwól mu pokochać Ciebie. Ja wtedy będę szczęśliwy. Nie sprawisz mi tym bólu. Daj mu miłość i dzieci. 
- Chcę mieć braciszka!- zawołała Maja i przytuliła się do tatusia
- Widzisz? Nawet Maja jest za tym, abyś miała nową rodzinę. 
- To takie trudne, Maciek. Chyba nie potrafię...
- Ale Ty zawsze lubiłaś wyzwania.- uśmiechnął się w ten swój cudowny sposób- Proszę, posłuchaj mnie. Chcę, żebyś była szczęśliwa, a właśnie z nim będziesz. Nie zapominaj o nas, ale zacznij na nowo żyć.
- Nigdy o Tobie...o Was, nie zapomnę. Byliście i już zawsze będziecie dla mnie najważniejsi, a Ty Maciek, pozostaniesz miłością mojego życia, którą zabrał mi los. Kocham Cię Maciej i Ciebie córeczko też kocham. Jesteście moimi skarbami, które trzymam na dnie serca.
- Kocham Cię mamuś.- powiedziała cieniutkim głosikiem Majeczka
- Kocham Cię Natalko.
Usłyszeli hałas w przedpokoju.
- Musimy już iść. Bądź szczęśliwa.- powiedział Maciej i z córką na rękach zniknął w jasności bijącej z okna

- Natalia! Malinka!- Czarek siedział na brzegu kanapy i budził niespokojną siostrę- Co się stało?- zapytał ocierając łzy z jej policzka
- Znów mi się śnił. Był z Mają, siedzieli tu.- wskazała ręką na fotel- Rozmawiałam z nim. 
- Masz całą poduszkę mokra od łez.
- Płakałam w tym śnie. Tak pięknie mi mówił. Mówił, że mam już wracać i zacząć kochać. 
- Wrócisz?
- Jutro z samego rana, dziś mamy przecież ostatnie zajęcia. Idź już spać Czaruś, za 3 godziny wstajemy. Dziękuję, że przyszedłeś. 
- Może zostanę i prześpię się w fotelu?
- Żebyś rano nie mógł się ruszyć? Zmykaj do łóżka. Ale zostaw mi tę małą lampkę włączoną, dobrze? Będę miała spokojniejszy sen.
Mężczyzna pocałował ją w czoło, okrył kocem i wrócił do sypialni.



***

Dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią. Bardzo miło mi się zrobiło na sercu i dało motywację :)
Cicho liczę na kolejną porcję komentarzy ;)


Pozdrawiam, Cornflower .



poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 10.

- Czaruuuś! Tak tęskniłam!- nadal tkwiąc w jego uścisku, całowała go po policzkach- Ale się cieszę! 
- Malinko, jak Ty pięknie wyglądasz.- Cezary postawił przyjaciółkę z powrotem na ziemi 
- A gdzie tam. Ale Wy jakby jeszcze bardziej przystojni. Cześć chłopaki. I nawet Błażej jest.- uśmiechnęła się podchodząc do kolegi- A Wojtek nie przyjechał?
- Sprawy rodzinne zatrzymały go w domu. Ale bardzo Cię pozdrawia.- odpowiedział Cezary
- Kurcze chłopaki, sprawiliście mi ogromną radość. To co? Zapraszam do mnie do domu.
- Możemy najpierw pojechać na cmentarz?
Kiwnęła twierdząco głową i wsiadła do auta Cezarego. 40 minut później byli już na Słocinie. Zamówili pizzę, włączyli ulubiony film taneczny i spędzili razem czas, jak za dawnych lat. Bez Macieja było jakoś tak pusto, ale tak potoczyło się ich życie i nic na to nie poradzą. 
- Zapomniałam Was zapytać, skąd wiedzieliście gdzie mnie szukać?
- No przecież mamy Internet.
- Jak Ci jest w tej szkole tańca?- zapytał Błażej
- To nie to co Wasze studio, ale jest dobrze.- uśmiechnęła się lekko
- Nasze, Malinko. Wiesz, że zawsze możesz wrócić.- Czarek objął ramieniem przyjaciółkę
- Wiem, ale... chyba nie chcę. 
- Poznałaś tu kogoś?- bardziej stwierdził Rafał
- Tak. To Bartman, ten siatkarz. Ale nie jestem pewna, czy to coś poważnego. To taki bardzo dobry przyjaciel. Nie wiem, czy potrafię się zakochać.
- Pamiętacie tą naszą rozmowę jakieś 5 lat temu? Na obozie to chyba było. Rozmawialiśmy o tym co by było, gdyby coś nam się stało, jak chcielibyśmy, żeby potoczyło się życie naszych bliskich.- odezwał się Rafał
- Ja nie pamiętam.- przyznała Natalia
- Ty nie pamiętasz, bo wtedy byłaś w ciąży i nie pojechałaś z nami.- wyjaśnił Karol
- Maciej wtedy powiedział, że chciałby, żeby jego żona na nowo ułożyła sobie życie. I że on chciałby postawić na jej drodze kogoś odpowiedniego... Malinka nie płacz...- mężczyzna widząc łzy na policzkach przyjaciółki, złapał jej dłoń
- Już ok. Nie wiedziałam o tym wcześniej... może dlatego Maciej powiedział mi to we śnie? 
- Myślisz, że to chodzi o Zbyszka?- zapytał Czarek
- Nie wiem... Wiem tylko tyle, że na razie nic do niego nie czuję. Nic oprócz takiej miłości, jak do przyjaciela. 


~

Zbigniew przejechał kilka skrzyżowań i w końcu dotarł pod wskazany przez Ignaczaka adres. Wszedł do lokalu, rozejrzał się i zauważając kolegów, poszedł w kąt sali. Usiadł na krześle i podparł się ręką o stół. Czuł się, jakby został zdradzony, jakby ktoś zadał mu bolesny cios. 
- Co się dzieje, stary?- zapytał Igła
- Jechałem do niej. Jak byłem prawie pod szkołą, zobaczyłem, jak czule wita się z jakimś facetem. Po cholerę mówiła mi, że musimy poczekać, zobaczyć co z tego wyjdzie, jak po tygodniu przytula się z jakimś kolesiem?
- Może źle widziałeś? Może to jakiś kolega?
- Z kolegą by się tak nie witała. Mam dość. Kończę z tym. Wymazuje ją z pamięci. Zaczynam rozdział życia na nowo.

Podjął decyzję. Nie wiedział, że zbyt pochopnie. Nie wiedział, że może jej później żałować.

Minęły dwa dni. Chłopaki namówili Natalię, aby pojechała z nimi na kilka dni do Białegostoku. Zadzwoniła do szefostwa i poprosiła o tydzień wolnego. Powiedziała, że jedzie podszkolić umiejętności do dawnego studia, gdzie gościem będzie znany zagraniczny choreograf. Zgodzili się. Decyzję o wyjeździe podjęła dopiero, gdy Zbyszek nie odebrał od niej żadnego z 10 połączeń. Chciała mu powiedzieć, że wyjeżdża na kilka dni i chciała się pożegnać, bo przecież brzydko jest wyjechać bez żadnego słowa. Mogła napisać sms'a, ale skoro nie odebrał tyle razy, stwierdziła, że nie warto. 
Spakowała do torby wszystkie potrzebne rzeczy i o 7 rano byli gotowi do wyjazdu. 

- Nie mówcie nikomu, gdzie jestem. Zwłaszcza Zbyszkowi.- powiedziała stojąc przed siostrą i szwagrem
- Nie powiemy.- Gosia delikatnie się uśmiechnęła
- I pilnujcie, żeby czasem Kacper nie wychlapał...
- Wiesz co ciocia? Za kogo Ty mnie uważasz?! Obiecuję, że nie powiem nikomu!
- No przepraszam Cię Kacperku.- zmierzwiła mu włosy- Dobra, to jadę.- ucałowała bliskich i podeszła do swojego małego, zielonego Volkswagena
- Mogę jechać z Tobą?- zapytał Cezary
- Jasne! A Rafał się nie pogniewa?
- Już jestem obrażony! Stawiacie mi pizzę, jak będziemy w Białymstoku!- zaśmiał się i usiadł za kierownicą auta Cezarego


~

Czwartkowy wieczór. 
Zbigniew Bartman biega po swoim mieszkaniu w poszukiwaniu kluczyków od auta. Woła psa Bobiego, aby pomógł mu je znaleźć. W końcu pies drapie łapką przy szafce w przedpokoju. Bartman odsuwa ją bardziej od ściany i znajduje tam kluczyki z breloczkiem Mercedesa. Wziął je w dłoń, pogładził psa i stanął przed lustrem. Biała koszula, sportowa marynarka, jeansy i modne buty. Ocenił się na 5. Spryskał się dwukrotnie ulubionymi perfumami, sprawdził, czy ma telefon i portfel. Założył kurtkę i z uśmiechem na ustach wyszedł z mieszkania. 
Jechał do restauracji. Na randkę. Z poznaną jakiś czas temu poprzez żonę Alka, długowłosą blondynką. 


***

Jest 10 :) 
Nie mam się z czego cieszyć, bo prawie nikt tego nie czyta...
Dziękuję chociaż tym dziewczynom, które są tutaj, czytają i komentują :*

Pozdrawiam, Cornflower .