Rozdziały pojawiać się będą co poniedziałek.
Przewidywana ilość rozdziałów ± 10.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Epilogi.

Sad end.

Sierpień 2015.

Natalia na czas, gdy Zbyszek jest na wyjazdach kadrowych, przeniosła się do domu siostry. Jest w 4.miesiącu ciąży i jest bardzo szczęśliwa. Uwielbia leżeć na leżaku w ogrodzie i gładząc się po brzuszku, czytać książkę. Kilka dni temu Zbyszek przyjechał na 2 dni i byli na usg. Poznali płeć dziecka. Będą mieli syna. Gosia po 3 lekcjach w szkole, była już w domu i gotowała obiad. Natalia siedziała na krześle przy stoliku i kroiła w plasterki marchewkę. Nagle upuściła na podłogę nóż, przywołując tym na siebie wzrok siostry. Z grymasem bólu na twarzy, trzymała się za brzuch. Gosia nie czekając na rozwój sytuacji, sięgnęła ze stołu telefon i zadzwoniła na pogotowie. Byli po 5 minutach. Natalia nadal cierpiąc, leżała na noszach, zwinięta w kłębek.
- Mocno Panią boli?- zapytał lekarz
Pokiwała twierdząco głową.
- Miała już Pani podobne bóle?
Tym razem pokiwała przecząco.
- Jak długo trwa ten ból?
- Już około 7 minut.- odpowiedziała za nią Gosia
- Proszę wytrzymać, już wjeżdżamy na teren szpitala.- zwrócił się do Natalii drugi lekarz

Po minucie byli w placówce służby zdrowia. 
- Zibi...- powiedziała słabym głosem Natalia, pokazując palcami słuchawkę
Gosia zrozumiała i od razu wybrała w telefonie numer narzeczonego siostry.
- Zbyszek... Natalka jest w szpitalu. 
- Co się stało?!- krzyknął przerażony
- Ma bóle. Właśnie wzięli ją na badania.
- Andrea!- Zbyszek odsunął od twarzy telefon- I have to go. Natalia is in the hospital.- po otrzymaniu odpowiedzi od trenera, wrócił do rozmowy telefonicznej- Dostałem wolne. Już jadę! 
Po 2 godzinach był na miejscu. Byli już także rodzice Natalii i Robert z Kacprem. 
- Co z nią?
- Jeszcze nic nie wiadomo. Robią badania.

Niecałe 10 minut później na korytarz wyszedł lekarz. Stanął i nic nie mówił przez kilkanaście sekund. Rodzina też stała i tępo patrzyła się na doktora. Zrozumieli. Bartman w rozpaczy, pchnął z całej siły krzesło, które przewracając się, zatrzymało się kilka metrów dalej. Wplótł dłonie we włosy i kucnął. Poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Zalany łzami spojrzał w górę. To mama Natalii. Wstał i przytulił ją. 
Natalia wybudzała się z narkozy. W sali oprócz Zbyszka był lekarz i pielęgniarka.
- Co z dzieckiem?!- spojrzała na obecnych w pomieszczeniu- Co z moim synkiem?!- krzyknęła nie uzyskując odpowiedzi
Zbyszek czując, że do oczu nachodzą łzy, pochylił głowę.
- Nie!! Moje dziecko! Mój synuś! Mój kochany! Moja najdroższa kruszynka!
- Siostro, proszę podać środek uspokajający.
Natalia długo nie mogła pozbierać się po stracie dziecka. Nie wychodziła z domu, nie odzywała się do nikogo, nie tańczyła, nie dbała o wygląd, nie dbała o jedzenie. Schudła 10 kilogramów. To był kolejny cios od losu. Cios, który mocno ją zranił, a rana ta w żaden sposób nie chciała się zagoić. 
Wstała z łóżka i usiadła do biurka. Z szuflady wyjęła kartkę i długopis. Zaczęła pisać. Gdy skończyła, włożyła kartkę do koperty, a kopertę do foliowej koszulki. Z domu wyszła, mówiąc siostrze, że jedzie na cmentarz. Nie zatrzymywali jej. Pojechała do apteki, a później ruszyła w drogę. Nie na cmentarz, lecz do Białegostoku. Na siedzenie pasażera rzuciła w połowie puste pudełko po tabletkach.

Huk. Straszliwy huk, poprzedzony sygnałem nadjeżdżającego pociągu. Zasnęła za kierownicą i przód jej samochodu zatrzymał się na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. 
Odłamki szkła, wygięta i popękana blacha, materiał poduszki powietrznej, krew. Pełno krwi. Śmierć. 
Bartman w towarzystwie Robert i Gosi przyjechał na miejsce wypadku. Siedział w rowie i trzymał w dłoni kartkę formatu A4.
"Zbyszku.
Moje życie było beznadziejne. Było chyba opatrzone jakimś fatum. Najpierw został mi zabrany mąż i córka. Po kilku latach, gdy myślałam, że będę szczęśliwa, straciłam nienarodzonego synka. Nie mogłam pozwolić na to, aby i Tobie coś się stało, więc postanowiłam zakończyć mój epizod w tym ziemskim padole. Bałam się, że wszyscy, których obdarowałam miłością- inną niż ta do rodziców i siostry- są narażeni na śmierć. Nie chciałam, żeby Tobie coś się stało... Jesteś potrzebny polskiej siatkówce. Wybacz mi. Nawet, gdy zwiążesz się z inną kobietą, będę nad Tobą czuwać. Teraz też przy Tobie jestem. I będę zawsze. Bądź szczęśliwy i kochaj."

Poczuł ciepły powiew wiatru. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dzień był zupełnie bezwietrzny.



✛✛✛



Happy end.

Koniec marca 2016 roku.

Ciepły, słoneczny dzień. Przed domem Dobrzyńskich stoi Iwona. Czeka na Gosię i Natalię.
Natalia wraz ze Zbyszkiem i dzieckiem mieszka u siostry. Stwierdzili, że tak będzie im na razie wygodniej. Później, gdy maleństwo podrośnie, przeniosą się do mieszkania w szeregowcu, który budowała firma Roberta, nieopodal domu Dobrzyńskich. Gosia zniecierpliwiona czekaniem za siostrą, weszła na górę i zajrzała do jej pokoju, pytając czy długo jeszcze ma czekać.
- Już idę. Musiałam przebrać Adasia, bo narobił w pieluchę. Rojberek mały.- połaskotała synka po brzuszku na co malec zagaworzył wesoło i pomachał rączkami i nóżkami- Ty mój zgrywusie.- wzięła syna na ręce i pocałowała go
Mały Bartman urodził się 19.stycznia, jak to bywa w ciąży z chłopcem, poród się opóźnił w tym przypadku o 10 dni.
Wyszły przed dom, gdzie Natalia włożyła Adasia do niebieskiego wózka i podeszły do Iwony. Celem ich wyprawy nie był zwykły spacer, lecz wizyta w salonie sukien ślubnych. 
Po długich poszukiwaniach, Natalia miała wybrane 2 suknie. Siedziała pomiędzy siostrą a Iwoną na sofie i przyglądała się kreacjom. Nie potrafiła zdecydować się, którą wybrać. Wtedy zobaczyła, że jedna z ekspedientek wiesza na chromowanym pałąku kolejne suknie. Zauważyła wśród nich, jak stwierdziła na głos -wyrywając siostrę i przyjaciółkę z zamyślenia- tę przepiękną i wyjątkową. Zerwała się więc z miejsca i podbiegła do kobiety, pytając czy może wziąć do przymiarki ową idealną suknie. I rzeczywiście okazała się idealna. Wszystko wyglądało tak, jak Natalia chciała, a dodatkowo była idealna za sprawą tego, że była, jak szyta na miarę. Dobrała do niej bardzo długi welon i opaskę z perełek.
Początkowo nie chciała białej sukni. Chciała coś w kolorze pastelowym. Jednak doszła do wniosku, że nie może odebrać Zbyszkowi czegoś, o czym marzy prawie każdy mężczyzna. Zbyszek marzył, aby wybranka jego serca, kobieta jego życia, szła do ołtarza w białej sukni. Chciał móc cieszyć wzrok, widokiem narzeczonej, która tuż za moment stanie się jego żoną, ubranej w cudownej, białej sukni, sięgającej aż do ziemi. 12.sierpnia dla Zbyszka będzie najwspanialszym dniem w życiu. Dla Natalii będzie to drugi najwspanialszy dzień. Pogodziła się już zupełnie ze stratą Macieja. Zrozumiała, że w tym co robi-w byciu z Bartmanem- nie ma nic złego i nie wyrządza tym krzywdy nikomu. Oczywiście nie zapomniała o Macieju i Mai. Chodzi na cmentarz, czasem sama i czasem ze Zbyszkiem. 
Mimo wszystko towarzyszyła jej jakaś obawa. Dzień przed ślubem była jakaś nieobecna, bardziej skryta... Nie umknęło to uwadze Zbyszka. Zapytał ją, czy rzeczywiście chce tego ślubu. Zrobiło się między nimi lekkie spięcie, ale Bartman od razu się poprawił, bo chodziło mu o to, czy Natalia jest już gotowa na zawarcie małżeństwa, czy może jednak chce poczekać. Natalia odpowiedziała mu wtedy, że jeśli by tego nie chciała, to pół roku temu nie zapytałaby go, czy mogą w końcu porozmawiać o ślubie.

12.sierpnia.


Na dwie godziny przed ślubem, Natalia stała przy oknie i wypatrywała przyjaciół z Białegostoku. Zaprosiła Czarka, Wojtka, Karola, Rafała, Błażeja i Kasię, z osobami towarzyszącymi, z którymi także miała dobre kontakty. Bała się, że nie przyjadą, że mają jej za złe iż ponownie wychodzi za mąż. Ale przecież jest młoda, całe życie przed nią, nie chce go spędzić samotnie.
Ślub jest o godzinie 16. 20 minut po 15, do domu na Słocinie przyjechał Zbyszek. Przywitał Natalię delikatnym pocałunkiem w policzek. Rodzice udzielili im błogosławieństwa. Nie obyło się bez łez wzruszenia. 10 minut później siedzieli już w zabytkowym, błękitnym 
Cadillac'u DeVille z '66 roku.
Stoją przed Katedrą Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wraz z nimi świadkowie: Gosia i Krzysiek. Jest także córka Dominika, która będzie przed nimi sypać kwiatki oraz Kacper, który będzie nieść na białej poduszeczce złote obrączki. Natalia mimo radości jest trochę przygnębiona. Przyjaciele z Białegostoku nie przyjechali. Do ślubu 7 minut. I wtedy właśnie na parking przed Katedrą wjeżdżają 3 ciemne auta z przyczepionymi do lusterek kolorowymi wstążeczkami.
- Przyjechali!- zawołała Natalia, mocniej ściskając dłoń Zbyszka

- Biegnij do nich!- cmoknął ją w policzek i puścił jej dłoń
Zacisnęła palce na materiale sukni i unosząc ją lekko, pobiegła do przyjaciół. Uśmiechnięty Czarek rozłożył ramiona i po chwili tulił swoją "siostrę z wyboru".
- Bałam się, że nie przyjedziecie.- powiedziała, gdy witała się z pozostałymi
- No co Ty, jak moglibyśmy nie przyjechać?- Karol ucałował dłoń przyjaciółki
- Nie było opcji, żebyśmy nie przyjechali. Trochę zbłądziliśmy, dlatego jesteśmy na ostatnią chwilę.
- Myślałam, że macie mi za złe, że wychodzę za mąż.
- Nie mamy prawa mieć Ci tego za złe. Masz prawi do szczęścia, a my podzielamy Twoją radość. Wyglądasz, jak księżniczka.- powiedział Czarek
- Dziękuję. Ogromnie się cieszę, że jesteście. Chodźcie, bo zaraz się zacznie. Usiądźcie za Robertem, kazałam trzymać dla Was miejsce.
- Czyli jednak wierzyłaś, że przyjedziemy?

- Cały czas tliła się iskierka nadziei, ale przyznaję, że 10 minut temu już w to zwątpiłam. No, idźcie już, bo ksiądz idzie.

Uroczystość była piękna. Natalia drżącym głosem mówiła formułkę i lekko trzęsącą się dłonią wsunęła na palec Zbyszka obrączkę. Najważniejsze jednak, że była szczęśliwa.
Po modlitwie przed obrazem Matki Boskiej, wyszli z kościoła przy dźwiękach Marszu Mendelssohna. Na zewnątrz goście obsypali ich groszami i ryżem. Z Kościoła udali się do Dworzyska. Tam zostali przywitani chlebem i solą, a po wypiciu szampana, rzucili za siebie kieliszki. Zbyszek wziął Natalię na ręce i przeniósł przez próg, stawiając ją na środku sali.
Po godzinie 23, Bartman miał dla Natalii prezent. Wraz z jej kolegami z Białegostoku, wykonał dla niej taniec. Dziewczyna mocno się wzruszyła. Zbyszek przepraszał, że to zrobił, bo przecież jeszcze kilka lat temu, tańczył dla niej tylko Maciek. Wyjaśniła mu, że nie o to chodzi, że po prostu, zwyczajnie się wzruszyła. Po północy na środek sali wyszedł Cezary. Wziął mikrofon i poprosił o chwilę uwagi.
- Natalko, mam dla Ciebie prezent. Miesiąc temu robiliśmy przemeblowanie w Twoim-Naszym mieszkaniu.- uśmiechnął się delikatnie i kontynuował- Gdy odsunęliśmy komodę, zauważyłem, że pod szafą coś leży. Była to ta koperta.- pokazał ją- Jest na niej napisane "Dla Mojej Natalki"- powiedział lekko łamiącym się głosem- Pozwoliłem sobie, zajrzeć do środka. Pozwólcie, że przeczytam tę krótką notatkę.- odchrząknął i czytał dalej- "15.czerwca 2012 roku. Natalko, jakiś czas temu, wspominałem, że załatwiam pewną ważną sprawę. Dopytywałaś o co chodzi, ale ja nic Ci nie mówiłem. Byłaś nawet o to na mnie obrażona, przez całe pół godziny.- uśmiechnął się i spojrzał na Natalię, która ze łzami w oczach zaśmiała się- Teraz piszę ten liścik, a Ty odczytasz go w tegoroczne Boże Narodzenie.- głos Cezarego załamał się na chwilę- W kopercie jest jeszcze jedna kartka. Weź ją do ręki.- Czarek wyciągnął przed siebie dłoń, w której trzymał ową kartkę- Uwielbiasz taniec, ale także uwielbiasz występować na scenie. Będziesz miała kolejną okazję. Pisałem sztukę teatralną. Tą tajemniczą sprawą, którą ukrywałem były rozmowy z jednym ze znanych Warszawskich aktorów, którego z resztą bardzo lubisz. Pokazałem mu nagranie z naszych przedstawień. Masz- wraz z resztą chłopaków- szansę wystąpić na scenie wraz ze znanymi aktorami, którzy także wyrazili aprobatę na moją sztukę i pomysł jej realizacji. Jeśli będziesz gotowa, pojedziemy na spotkanie z nim i omówimy szczegóły. Mam nadzieję, że się cieszysz. Kocham Cię, Twój Maciej."- Czarek wziął kilka oddechów i otarł łzę spływającą po policzku- Teraz ja coś dodam od siebie. Byłem w Warszawie, rozmawiałem z Panem Kamińskim. Wzruszyła go cała historia. Powiedział także, że czeka na Nas, a zwłaszcza na Ciebie.

Natalia zalana łzami, przytuliła się do Czarka. W dłoni cały czas trzymała kartkę, na której było kilka zdań, napisanych przez samego aktora.

W podróż poślubną polecieli na 2 tygodnie na Teneryfę.
Na przyjęciu zorganizowanym z okazji 2.rocznicy ślubu, wspólnie ogłosili, że spodziewają się drugiego dziecka, które na świat przyjdzie w marcu.
Nadal pamięta o tragicznie zmarłych: mężu i córeczce. 
Jej nowe życie jest spokojne i poukładane. Mieszkają w przytulnym domku w szeregówce. Zbyszek podpisał nowy kontrakt z Asseco Resovią obowiązujący na kolejne 3 lata. 
Natalia na dobre poświęciła się tańcu. Na każdych zawodach zdobywa nagrody. Nie zawsze są to te najcenniejsze, ale cieszą tak samo. Każde zwycięstwo dedykuje Maciejowi.
Jest spełniona. Ma kochającego męża, wspaniałego synka, niedługo urodzi córeczkę i tańczy... całym sercem i duszą. Ma po co żyć. 



"Niektórzy rodzą się by siedzieć nad rzeką. W innych trafia piorun. Niektórzy grają na fortepianie. Inni są artystami. Niektórzy pływają. Inni znają się na guzikach. Są tacy co deklamują Szekspira. Bywają też urodzone matki. Jeszcze inni tańczą..." 




***


Żegnam się z Wami w ten oto sposób.
Tak, jak mówiłam są dwa epilogi.
Po prostu musiałam zrobić dwa, ale to już wyjaśniłam tydzień temu ;)
Mam nadzieję, że każda z Was jest zadowolona, chociażby w jakimś stopniu.

Tak jeszcze na definitywny koniec, chciałabym, żeby każdy kto tu był, czytał, zaglądał, zostawił po sobie komentarz. Nawet taki najmniejszy, jedno słowo, czy emotka. Chciałabym widzieć ile Was było.

Być może kiedyś wrócę, ale nic nie obiecuję ;)

Serdecznie Was pozdrawiam, Cornflower.


poniedziałek, 14 lipca 2014

INFORMACJA



Witajcie.

Dziś niestety nie będzie epilogu. 
Od początku zeszłego tygodnia mam problem z napisaniem zakończenia... Nie wiem, czy wybrać happy end, który usatysfakcjonuje pewnie każdą z Was, czy raczej sad end, który może Wam się nie spodobać, ale... no właśnie, sama nie umiem powiedzieć, które zakończenie będzie mnie samej się lepiej pisało i czytało... Wiem tylko tyle, że niezależnie jaki epilog bym dodała, to będę żałować, że jednak nie dodałam tego drugiego.
I stwierdziłam, że napiszę dwa epilogi. Pojawią się one w jednej notce za tydzień. Mogłabym napisać coś na szybko i dodać dziś, ale chcę żeby to miało "ręce i nogi", a nie było takie byle jakie. Muszę się nastroić odpowiednią muzyką i zabrać się wtedy do pracy.


Mam nadzieję, że nie będziecie się gniewać i poczekacie do 21.lipca za zakończeniem.

Pozdrawiam, Cornflower.



***


poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 15.

Było jeszcze wcześnie, bo dochodziło dopiero 25 po 8, gdy Natalia ukradkiem wyszła z domu. Wychodząc z łóżka, niechcący kopnęła w krzesło i o mały włos nie obudziła Zbyszka. Mężczyzna pokręcił jedynie nosem i przewrócił się na drugi bok. Dziewczyna zabrała swoje rzeczy, które wieczorem położyła na komodzie i po cichu wyszła do łazienki, a 5 minut później wyjeżdżała autem z posesji.
Pojechała na cmentarz, gdzie dotarła o 8:40. Jedna z budek z kwiatami i zniczami- ta, w której zawsze kupowała- była już otwarta. Zatrzymała auto nieopodal budki i weszła do niej, aby nabyć 2 znicze i 6 białych róż. Zamieniła kilka zdań z przesympatyczną kobietą w średnio wieku, wzięła od niej dwa małe znicze, które Pani Danuta podarowała dla Macieja i Mai i ruszyła w stronę bramy. 
Stanęła przed pomnikiem i przeżegnała się. Znicze i kwiaty postawiła na ławce, po czym sięgnęła ze schowka pod nią miotełkę i zgarnęła z pomnika grubą warstwę śniegu, która otulała stojące już na pomniku znicze. Ustawiła zakupione przed chwilą nowe znicze z białego szkła mrożonego, zapaliła je i ułożyła róże na środku granitowej płyty. Zmiotła jeszcze śnieg z ławki, wyjęła z torby stary szal i kładąc go na siedzisko, usiadła na ławce. 
- Dziwne uczucie być drugi raz zaręczoną... Ale chyba jestem szczęśliwa. Dziękuję Ci Kochanie, za to, że mogę być ze Zbyszkiem. Miałam z Tobą tyle planów, tak mało udało się zrealizować... Mieliśmy napisać razem sztukę teatralną. Myślę, że Ty napisałeś dla mnie scenariusz sztuki, którą jest moje nowe życie. Chcesz, żebym była w pełni szczęścia, żebym dała Zbyszkowi miłość i dzieci... To dla mnie na swój sposób trudne, ale postaram się zagrać tę rolę najlepiej, jak potrafię. Kocham Cię Maciek. 
Siedziała tak jeszcze chwilę i patrzyła, jak płatki śniegu zabielają pomnik. Gdy śnieg stawał się coraz gęstszy, wstała, ucałowała dłoń, dotknęła tablic z imionami bliskich i wróciła do samochodu.
Po drodze wstąpiła do piekarni po świeży chleb i bułki. Gdy weszła do domu siostry, usłyszała gwar. Państwo Bartmanowie, Zbyszek, Gosia i Robert siedzieli w kuchni.
- Dzień dobry.- przywitała się grzecznie
- Cześć kochanie.- Zbyszek podszedł do narzeczonej i pocałował ją- Gdzie byłaś?
- Pojechałam na cmentarz. Przepraszam, ale musiałam. Po drodze kupiłam świeże pieczywo.- podała siostrze papierową torbę
- Nie masz za co przepraszać.- Zbyszek uśmiechnął się
- A gdzie Kacper?- zapytała
- W łóżku. Chory. 38.7 gorączki.
- Zrobię mu bułkę z miodem. Uwielbia to jeść, gdy jest chory.- uśmiechnęła się i podeszła do zlewu, aby umyć ręce

Tydzień później. 

Dobrzyńscy wyjechali na kilka dni do rodziców Roberta. Natalia zaprosiła do siebie na ten czas Zbyszka. Ucieszył się na tę propozycję i po treningu, pojechał do siebie po kilka rzeczy i przybył na Słocinę. Gdy siedzieli w salonie i oglądali na DVD film, ktoś nerwowo zadzwonił do drzwi. 
- Nie zamknąłeś furtki?- Natalia spojrzała na narzeczonego i wstała
- Zamknąłem...- odparł zdziwiony i również wstał
- Krzysiek?!- zawołali zaskoczeni po otwarciu drzwi
- Owszem.- odpowiedział i nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka
- Furtka jest zamknięta, więc jakim cudem tu wszedłeś?- zapytała Natalia, zamykając drzwi
- Przeskoczyłem.- odpowiedział, jakby było to tak bardzo normalne
- Aha. A co spowodowało, że posunąłeś się do tak niecnego czynu?
- Jesteśmy przyjaciółmi?
- W rzeczy samej.
- To dlaczego, jako ostatni dowiaduję się o tym, że się zaręczyliście?
Krzysiek żądał przeprosin. W postaci pysznej domowej pizzy, której wydostający się z piekarnika zapach poczuł. Natalia słysząc żądanie, serdecznie się zaśmiała.
- Idź po Iwonę, zjemy w czwórkę.
- Daj spokój, ona czegoś takiego nie je. Ona ma swoją dietę. Ja zjem za nią.- klasnął w dłonie- Tam jest łazienka, nie? Idę umyć ręce.
- On zawsze taki wariat?
- Zawsze.

Godzinę później pożegnali Krzysia. Dali mu "na wynos" kawałek włoskiego przysmaku, powiedział, że zje, jak Iwona pójdzie się kąpać. Usiedli z powrotem na kanapie i włączyli dalszą część filmu. Zegar wskazywał 21. Gdy na ekranie para zakochanych zaczęła się całować, Natalia- oparta dotąd o ramię Zbyszka- odwróciła się w jego stronę i musnęła jego usta. Odwzajemnił delikatną pieszczotę, zamieniając ją w namiętny pocałunek. Wsunęła dłoń pod jego T-shirt, "badając" fakturę jego mięśni. Po chwili, nadal go całując, zjechała dłonią niżej i z lekkim trudem odpięła pasek jego spodni. 
- Jesteś pewna, że chcesz tego?- złapał jej dłoń i spojrzał w oczy
- Jestem pewna.


Kilka miesięcy później.

Trener Anastasi kilkanaście dni temu, podał szeroki skład reprezentacji. Znalazł się w nim i Zbyszek i Krzysiek. Chłopaki trenują w Spale, a Natalia i Iwona z dziećmi jadą do nich w odwiedziny. Nic im nie mówiły, że przyjeżdżają. Chcą im zrobić niespodziankę. Wjeżdżają na parking przy ośrodku. Dzieciaki Ignaczaków z wesołymi okrzykami, wysiadają z auta i biegną do wejścia budynku. Czekają przy drzwiach na mamę i ciocię i we czwórkę wchodzą do środka.
Po kilku minutach na korytarzu pojawia się kilku siatkarzy. Iwona z uśmiechem na twarzy, wita się z nimi i przedstawia Malinowską, Winiarskiemu, Kubiakowi i Kurkowi. Nie mija nawet pół minuty, gdy na horyzoncie pojawia się Bartman, Ignaczak, Żygadło i Kosok. Sebastian i Dominika biegną do ojca. Mężczyźni słysząc okrzyki, spoglądają przed siebie. Atakujący i libero zauważają swoje partnerki i dzieci Igły. Zbyszek odwzajemnia szeroki uśmiech Natalii i podbiega do niej. Obejmuje ramionami jej biodra i unosi ją do góry.

- Puść wariacie!- śmiejąc się, mierzwi jego włosy
- Ale mi zrobiłaś niespodziankę!
- Mam jeszcze jedną niespodziankę.- spojrzała mu w oczy, gdy odstawił ją na podłogę
- Jaką?
- Mam powiedzieć tu?
- To chodź z nami na stołówkę, właśnie idziemy na obiad.

Zbyszek przedstawił Natalię wszystkim swoim kolegom, a następnie usiedli przy stole, gdzie siedział Igła z rodziną i Kubi. 
- Co to za niespodzianka?- zapytał otwierając puszkę Red Bulla
Malinowska spojrzała z uśmiechem na Iwonę i wróciła wzrokiem na Zbyszka.
- Na początku stycznia zostaniesz tatą.- powiedziała, a Bartman zakrztusił się energetykiem- Nie cieszysz się, prawda?
- Nie cieszę?! Kotku, to najlepsza wiadomość jaką usłyszałem!
Wstał ze swojego miejsca, obszedł stół i wyciągnął do narzeczonej dłoń. Natalia chwyciła ją i wstała.
- Będę ojcem...- szepnął, patrząc radosnym wzrokiem na Natalię- Będę ojcem!- krzyknął
- Bracie, gratuluję! Moja Pola będzie miała koleżankę.- Misiek wstał i uścisnął kumpla, a następnie Natalię

- Mogę Cię o coś zapytać?- odezwał się Zbyszek, gdy spacerował z Natalią po spalskim lesie
- Pytaj o co tylko chcesz.
- Chciałabyś wziąć ślub?
- Zibi... Chciałabym, ale chyba nie teraz. Nie chciałabym, żeby ludzie pomyśleli, że odbiłam Cię Twojej poprzedniej narzeczonej, teraz złapałam Cię na dziecko i od razu zaciągnęłam Cię przed ołtarz.
- Ale skąd wiesz, że będą takie opinie?
- Nie wiem..., ale nie można tego wykluczyć. 
- Ech...- westchnął głęboko
- Posłuchaj.- stanęła przed Zbyszkiem- Ja już miałam jeden ślub. Nie, nie mów nic.- dodała widząc, że chce się odezwać- Nie o to chodzi. Miałam już ślub i duże, szalone wesele. Chcę, żebyś i Ty przeżył własne, piękne wesele, które odbędzie się po wzruszającym ślubie kościelnym. Chciałabym prosić Cię, abyś pozwolił mi się z tym oswoić. Nie znaczy to, że chcę przeciągnąć to, jak długo tylko możliwe. Chcę po prostu móc zaplanować wszystko zgodnie z Twoimi i moimi marzeniami, nie chciałabym robić wszystkiego, kupować sukienki, planować wystroju kościoła i sali "na szybko", żeby tylko się ten ślub odbył. Możemy nawet już dziś zaplanować kiedy chcielibyśmy wziąć ten ślub. Mam jeszcze propozycję dla Ciebie.
- Jaką?
- Możemy wziąć ślub cywilny, a np.za rok ślub kościelny. Co Ty na to?
- Nie chcę Cię do niczego zmuszać...
- Nie zmuszasz.- przerwała muZapewniam Cię, że chcę zostać Twoją żoną. Tylko po prostu fakt, że jestem w ciąży to dla mnie duże przeżycie, po tym co w życiu przeszłam. 
- Rozumiem. Poczekam rok, a nawet i trochę dłużej.- uśmiechnął się i pocałował ją czule


***

Nie jestem zadowolona z tego co napisałam.

To już ostatni rozdział. 
Za tydzień pożegnam się epilogiem.

Pozdrawiam, Cornflower.




poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 14.


- Dziękuję za gościnę.- odezwała się Natalia, gdy po trzech dniach pobytu w stolicy wyszli przed dom państwa Bartmanów- Bardzo się cieszę, że mogłam Państwa poznać i miło spędzić czas. Jak będą Państwo w Rzeszowie to serdecznie zapraszam do siebie.- Natalia wyciągnęła rękę w kierunku rodziców Zbyszka
- Nam również było miło. Bardzo chętnie skorzystamy z zaproszenia.- No dzieci, jedźcie już, żebyście zajechali, jak będzie jeszcze jasno. Synku, zabrałeś wszystkie swoje rzeczy?
- Tak mamo.- Zbyszek włożył walizkę do bagażnika samochodu Natalii
Wracają razem jej autem, bo Zbyszek do Warszawy przyleciał samolotem.
- Uważajcie na siebie. 
- Przyjedziemy 9. na mecz. Szerokiej drogi.- odezwał się ojciec
- Do zobaczenia dzieci.- Pani Jadzia ucałowała syna i jego dziewczynę
- Zapraszamy. Do widzenia.- odparła z uśmiechem Natalia i wsiadła za kierownicę- Ty się w ogóle zmieścisz w tym moim małym autku?- zaśmiała się, patrząc, jak Zbyszek próbuje wygodnie usiąść na fotelu pasażera
- Jasne. Patrz, odsunę sobie fotel i luksus.- zaprezentował- Teraz brakuje tylko popcornu, pepsi i dobrego filmu.
- Po popcorn i pepsi możemy podjechać, a jako film proponuję premierę Polskie drogi: trasa Warszawa-Rzeszów. Może być?
- Jasne. To skręć tu na światłach w lewo i prawie na wprost będzie sklep.

Po 4 godzinach byli w stolicy Podkarpacia. Pojechali na Słocinę. Zjedli obiad w towarzystwie Dobrzyńskich, a później poszli do pokoju Natalii. Zbyszek usiadł na fotelu obok drzwi, a Malinowska usiadła na łóżku. Włączyła na laptopie po cichu muzykę i odłożyła go na szafkę nocną. Siedzieli chwilę nic nie mówiąc.
- Kochasz mnie?- zapytał Zbyszek, choć dziwnie było mu zadać to pytanie, widząc na drugiej szafce nocnej za plecami Natki, zdjęcie Macieja
- Oczywiście.- odpowiedziała
- Chcesz być ze mną już na zawsze?
- Tak. Zbyszek, dlaczego o to pytasz? Myślałam, że to wiesz...
- Wiem, ale po prostu chciałem to usłyszeć.
Podszedł do niej, usiadł obok na łóżku i przytulił ją. Objęli się mocno i chłonęli ciepło swych ciał. Jego wzrok powędrował na jedną z kilku ramek, które stały na szafce- na ramkę ze zdjęciem Macieja i Mai. Delikatnie uśmiechnięci kucali przy studni na rzeszowskim rynku. Przez chwilę wydawało mu się, że Maciej szeroko się uśmiecha. Spojrzał jeszcze raz na zdjęcie. Zwyczajny, delikatny uśmiech. Potraktował to jako znak i uśmiechnął się do mężczyzny ze zdjęcia, wypowiadając bezdźwięczne "Dziękuję" 
- Zostaniesz na noc?- zapytała, odsuwając się i patrząc Zbyszkowi prosto w oczy
- Zostanę.

29.grudnia 


Natalia i Zbyszek pojechali do rodziców dziewczyny, na umówiony obiad. 
- Mam nadzieję, że masz poważne plany wobec mojej córki i, że traktujesz ją poważnie?- zapytał ojciec Natalii, za co od razu został skarcony przez nią i przez żonę
- Tak. Traktuję Natalię bardzo poważnie.
- Nie możesz jej skrzywdzić. Los już ją mocno doświadczył.
- Wiem. Chcę się nią opiekować. Chcę być kimś ważnym w jej życiu. Wiem, że Maciej zawsze będzie w jej sercu, ale nie mam jej tego za złe. To zrozumiałe. Ona go z serca nie wyrzuciła, to los nagle zabrał jego osobę z jej życia, ale pozostawił ducha, który na zawsze będzie przy Natalii. Chcę po prostu przy niej być, dać swoją bezgraniczną miłość i bezpieczeństwo. 
- Witaj w rodzinie, synu.- powiedział ojciec, po czym objął Zbyszka i poklepał go po plecach.

W drugi styczniowy piątek do Rzeszowa przyjechali rodzice Zbyszka. Początkowo obiad miał być wydany w domu Dobrzyńskich, ale mama Natalii zdecydowała, że lepiej jeśli to oni przyjmą u siebie państwa Bartmanów.
Po pysznym i pięknie podanym obiedzie, Zbyszek wstał od stołu, wyszedł na chwilę do drugiego pokoju, a gdy wrócił stanął przy krześle Natalii.

- Natalio, nie wiem, czy to odpowiedni moment, ale wydaje mi się, że tak.- klęknął na jedno kolano- Chciałem Cię zapytać, czy... Zostaniesz moją żoną?- zapytał i wyciągnął przed siebie trzymane w dłoniach czerwone pudełeczko z pięknym, srebrnym pierścionkiem z błękitnym oczkiem, otoczonym srebrnymi kryształkami 

Nie wiedziała co powiedzieć. Patrzyła ponad pół minuty to na Zbyszka, to na pierścionek. Zabrała z jego dłoni pudełko i przepraszając wszystkich, pobiegła do pokoju obok. 
Usiadła na kanapie, otwarte pudełko postawiła na stoliku i myślała co zrobić. Po 3 minutach, zamknęła pudełko i wróciła do salonu. Zbyszek, który do tej pory chodził po całym pokoju, widząc ją, zatrzymał się, wplótł dłoń w swoje włosy i czekał na jej odpowiedź.
- Chciałam przymierzyć, żeby zobaczyć, jak wygląda, ale nie mogę go zdjąć. Musi już tak zostać.- minimalnie uniosła do góry kąciki ust
- Czyli...zgadzasz się?
- Tak.- odparła wesoło się uśmiechając 
Podbiegł do niej, oplótł dłonie w jej pasie i podnosząc ją do góry, okręcił kilkakrotnie. 
Do salonu niespodziewanie weszli... rodzice Macieja. Natalia widząc ich, klepnęła Zbyszka w ramię i kazała odstawić się na podłogę.
- My chyba nie w porę.- odezwała się teściowa
- Mamy gości. To rodzice Zbyszka, narzeczonego Natalii.- poinformowała Pani Halina- Może się przysiądziecie?
- Narzeczonego?
- Tak.- Natalia Podeszła bliżej Malinowskich- Zbyszek właśnie mi się oświadczył. Chcę rozpocząć ponownie normalne życie. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Maćka już nie ma, lecz ja nadal go kocham, ale Zbyszka też kocham. Wiem, że Maciej chciał, abym związała się z jakimś mężczyzną i wiem też, że to dzięki Maciejowi mogłam poznać Zbyszka. Niektórzy mogą nie zrozumieć skąd to wiem, ale najważniejsze, że ja i Maciej dzięki snom mogliśmy o tym porozmawiać. 
- Nie mamy Ci niczego za złe, Natalko.- zapewniła mama Macieja- Chcemy, żebyś była znów szczęśliwa. Ale obiecaj nam jedno.
- Tak?
- Obiecaj, że nie zapomnisz o Macieju.
- Nie zapomnę nigdy.- przyrzekła- Nigdy.- powtórzyła i przytuliła panią Malinowską




***

Nie wyszło mi. Przepraszam.

Przed nami jeszcze 2 poniedziałki; 7.07.- rozdział 15., a 14.07.- epilog.


Pozdrawiam, Cornflower.



poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 13.

Do domu wróciła kilka minut przed północą. Zbyszek odwiózł ją, żeby nie musiała po nocy jeździć taksówką. Poprosiła go, aby nie wysadzał jej przed samą bramą, bo nie chciała, żeby ktoś ich przypadkiem widział. Chciała inaczej wszystkim o nich powiedzieć. Zaplanowali to na jutro. Pocałowali się czule i Natalia wysiadła z auta. Co kawałek odwracała się i posyłała mu całusa bądź machała. Poczekał aż weszła na posesję i dopiero wtedy odjechał do swojego mieszkania.
- Natka gdzie Ty byłaś?- Gosia wbiegła do przedpokoju- Nie odbierałaś telefonu.
- Myśleliśmy, że coś się stało.- dodał Robert idąc za szwagierką i żoną po schodach
- Wszystko ok, a telefon miałam wyciszony. Będziecie jutro w domu o 18?- zapytała, gdy weszli na piętro
- Ja mam zlecenie, będę raczej koło 19.
- Rob, a możesz to przełożyć na pojutrze? 
- To bardzo ważne?
- Tak. Chciałabym Wam kogoś przedstawić.- uśmiechnęła się
- No ok, postaram się być.
- Super, dzięki. Idę spać. I Wam też radzę, bo rano nie będziecie mogli wstać. Dobranoc!- zawołała wesoło i weszła do łazienki
Poszła wziąć prysznic i po położeniu się do łóżka odczytała krótki SMS od Zbyszka "Tęsknię za Tobą moja tancerko." Uśmiechnęła się szeroko i odpisała "A ja tęsknię za Tobą mój siatkarzu.".
Odłożyła telefon i wzięła w dłoń ramkę ze zdjęciem Macieja. 
- Dziękuję Ci Maciuś. Pamiętaj, że Cię kocham.- ucałowała fotografię i odłożyła ją na miejsce

Ze szkoły tańca wyszła o 15. Po drodze zrobiła zakupy, aby mieć z czego przygotować kolację. Sałatka z mozzarellą, jej popisowa zapiekanka makaronowa i na osłodę muffinki z kremem czekoladowym. Zadowolona, że wszystko jej się udało, poszła do swojego pokoju, wybrać strój na dzisiejszy wieczór.
Stojąc dobre 5 minut przed otwartą szafą, zdecydowała się na rozkloszowaną, limonkową sukienkę o długości przed kolano, dobrała do tego czarną marynarkę i czarne buty na 10 cm obcasie. 
Robert wrócił do domu o 17:40. On poszedł się przebrać, Gosia z Kacprem siedziała w salonie, a Natalia wyszła na chodnik, gdzie czekała na Zbyszka. Zakazała bliskim podglądania przez okno. Przyrzekli, że nie będą patrzyć i rzeczywiście cierpliwie czekali aż zobaczą gościa w progu ich salonu. Bartman przyjechał za pięć szósta. Natalia wpuściła go autem na działkę, przywitali się całusem i weszli do domu.

- A więc...- weszła sama do pokoju- Chciałabym Wam przedstawić mojego chłopaka.- powiedziała i gestem ręki zawołała Zbyszka
- Dobry wieczór.- wszedł do pomieszczenia
- Yyy... Eee... Zibi?- Gosia i Robert nie byli w stanie powiedzieć nic więcej
- Wujek Zibi to Twój chłopak?! Czyli będzie moim prawdziwym wujkiem? Super!- Kacper podbiegł do Natki i Zbyszka- Cześć wujek! Bardzo się cieszę, że to Ty jesteś chłopakiem cioci! Wujek Maciek był super wujkiem, ale Ty też jesteś świetny!
- Dzięki Kacper za tak miłe słowa.- Zbyszek uścisnął dłoń chłopca
- A Was co tak zamurowało?- Malinowska zwróciła się do siostry i szwagra
- Yy... No bo po prostu nie spodziewaliśmy się Zbyszka.- odezwała się Gosia
- No i ostatnio ze sobą nie rozmawialiście i w ogóle. 
- Mijaliśmy się, ale w końcu znaleźliśmy wspólną drogę.- Natalia uśmiechnęła się, a Zbyszek objął ją ramieniem

~

Święta Bożego Narodzenia.  

Zbigniew Gwiazdkę spędza w rodzinnej Warszawie. Zaprosił na drugie święto Natalię, bo chce ją przedstawić rodzicom. Natalia bardzo przejęła się tym faktem. Tak bardzo, że aż nie wyszedł jej sernik, który zamierzała wziąć do Stolicy. Miała to szczęście, że przyjaciółka jej mamy ma sklep spożywczy i przyjechała go otworzyć, aby Natalia mogła kupić niezbędne do wypieku produkty. Kacper mielił przez maszynkę ser, a ona wyrabiała ciasto. Bawili się przy tym bardzo miło, jednak Kacper żałował, że Ciocia wyjeżdża, a on nie może jechać razem z nią. Obiecała mu, że kiedyś zabiorą go do Warszawy. Tym razem ciasto wyszło pięknie. 
O 8 rano była już 30 km za Rzeszowem. 20 km przed Warszawą, zadzwoniła do Zbyszka, aby jeszcze raz podał jej adres, bo GPS jej się wyłączył, a z wrażenia zapomniała nazwę ulicy i numer domu. Niecałe trzydzieści minut później, ujrzała na chodniku Bartmana, który gestem ręki zapraszał ją do wjechania na posesję. 
- Cześć Kochanie.- otworzył drzwi auta i podał Natalii dłoń
- Cześć.- przytuliła go i pocałowała
- Jak podróż? Wszystko ok?
- Tak, ale jestem trochę zmęczona. Wypiłabym kawę.- uśmiechnęła się
- To chodź. Mama właśnie wstawiała wodę.- pociągnął ją w stronę domu
- Zaraz, moment. Przywiozłam sernik i sałatkę.- otworzyła bagażnik i wyjęła blaszkę i miskę
Zbyszek wziął od niej miskę i trzymając Natkę za dłoń, wszedł do przytulnego domku swoich rodziców.
- Mamo, Tato. Przedstawiam Wam Natalię, moją dziewczynę.
- Dzień dobry. Miło mi Państwa poznać. Zrobiłam sernik i sałatkę, żeby tak z pustą ręką nie przyjeżdżać.
- Dzień dobry Natalko. Niepotrzebnie się trudziłaś z tym pieczeniem.- Pani Jadzia podała dłoń Malinowskiej i wzięła od niej ciasto
- To żaden problem. Uwielbiam piec i gotować.
- Leoś, a Ty się nie przywitasz?- Jadwiga zwróciła uwagę mężowi
- Witam.- powiedział bez emocji i uścisnął dłoń lekko wystraszonej dziewczyny
- To co? Siadajcie, a ja pokroję ciasto i zrobię coś do picia.
- To może ja pomogę?- zaoferowała się Natalia
Mama Zbyszka z uśmiechem zaprosiła ją do kuchni. 
- A więc jesteś tancerką, tak?
- Tak. Tańczę już 11 lat.
- Pochodzisz z Rzeszowa?
- Zgadza się, jestem rodowitą rzeszowianką.
- Będziemy mogli kiedyś poznać Twoją rodzinę?
- Oczywiście. Kiedy tylko będą Państwo chcieli.
Uśmiechnięte wróciły do salonu, gdzie przy stole siedzieli panowie. Natalia usiadła obok Zbyszka, a naprzeciw Pana Leona. Mężczyzna uważnie jej się przyglądał. Czuła się niezręcznie, aż dziwnie było jej jeść i pić, bo cały czas czuła na sobie wzrok ojca Zbyszka. Starała się nie zwracać na to uwagi, ale nie wychodziło jej. Gdy Zbyszek poprosił ją o podanie cukierniczki, Leon odezwał się.
- Związek z moim synem traktujesz poważnie, czy to tylko przelotny romans?
- Leon!- skarciła go żona
- Tato!
- Słucham?!- Natalia spojrzała na Leona
- Nosisz obrączkę. Nie podoba mi się, że zdradzasz męża z moim synem.
- Tato to nie tak.
- Przecież widzę! Twój mąż o tym wie?
- Mój mąż nie żyje.- spojrzała ze złością i łzami w oczach na Pana Bartmana i wstała od stołu
- To ją zdejmij!- dokrzyknął
W przedpokoju zdjęła z wieszaka płaszcz i wyszła przed dom. Zbyszek rzucając ojcu niemiłe zdanie, wybiegł za nią.
- Kochanie!
- Zbyszek... To nie ma sensu. On mnie nie lubi. Widziałeś, że nawet przywitać się nie chciał. 
- To, że jemu przeszkadza Twoja obrączka to jego problem. Mnie nie przeszkadza. Przepraszam Cię za niego...on już taki jest. Dla mnie też był taki surowy. Dużo słów krytyki usłyszałem z jego ust. 
- Przytul mnie.- powiedziała, patrząc prosto w jego zielone oczy- Tak mi z Tobą dobrze.- powiedziała, mocniej go obejmując

Chciała wyjechać, ale Zbyszek i Pani Jadwiga kategorycznie jej tego zabronili. Gdy mieli siadać do kolacji, Leon podszedł do niej i przeprosił ją za swoje zachowanie. Powiedziała, że nic nie szkodzi, ale w głębi nadal bolały ją te słowa. Może i nie powinna nosić tej obrączki będąc już w nowym związku, ale to nie upoważnia nikogo do zwracania uwagi w tak niegrzeczny sposób.
Spać poszli przed północą. Zbigniew cieszył się, widząc, że Natalia i jego Mama, znalazły wspólny język. Natalia opowiadała o tym, jak zaczęła tańczyć, o życiu w Białymstoku... Pani Jadwiga zapytała, czy Natalia ma zdjęcie swojej córeczki i męża i, czy mogłaby pokazać. Malinowska wyciągnęła z torebki czerwoną kopertę, w której miała kilkanaście zdjęć swoich bliskich. Opowiedziała przy okazji całą historię ich wspólnego życia i, jak doszło do wypadku. Pan Leon wtedy jeszcze raz przeprosił dziewczynę swojego syna. 
Rano o 9 Natalia wstała i poszła do łazienki. Po porannej toalecie i zrobieniu lekkiego makijażu, zdjęła z palca obrączkę. Wróciła do pokoju. Zbyszek właśnie się wybudzał. Usiadła na brzegu łóżka.
- Dzień dobry śpiochu!- zaśmiała się
- Dzień dobry! Ja Ci dam śpiochu!- wyciągnął przed siebie swoje długie ręce i zaczął łaskotać dziewczynę, po chwili przerwał- Gdzie masz obrączkę?!- zapytał
- Tu.- wyciągnęła zza bluzki złoty łańcuszek, na którym wcześniej miała tylko małe serduszko- Tutaj ją będę nosić. Będę ją zawsze miała przy sobie, a przy okazji nikt nie będzie zwracał na nią uwagi.
Zbyszek uśmiechnął się i pociągnął na siebie dziewczynę, obdarowując ją pocałunkami.



***

Dziś rozdział 13. Chyba pechowy, bo nie miałam Internetu, jak chciałam dodać...
 Zostały jeszcze 2 i epilog, które muszę napisać. W głowie coś siedzi, teraz oby tylko była wena :)
 
No to do następnego poniedziałku. 

Pozdrawiam, Cornflower.



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 12.

Ostatni dzień w "stolicy" tańca spędziła bardzo aktywnie i bardzo pozytywnie. Znany zagraniczny tancerz wyróżnił ją spośród wszystkich osób, które brały udział w warsztatach. Po tym pozytywnym zakończeniu warsztatów, wybrała się z chłopakami do ich ulubionego klubu, na bezalkoholową, pożegnalną imprezę. Z Białegostoku wyjechała następnego dnia, kilkanaście minut po godzinie 9. Przed bramą domu w Rzeszowie stanęła po 15. Wysiadła z auta, poszła zamknąć bramę i wróciła otworzyć garaż. 
Gdy po zaparkowaniu auta, zamykała drzwi garażowe, dostrzegła, że z domu Ignaczaków wychodzi Zbyszek. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła w kierunku ulicy. Wtedy zza pleców Zbyszka wyłoniła się blondynka, którą po chwili atakujący objął ramieniem. Natalia odskoczyła na bok i schowała się za wysoką tują. Gdy biały Mercedes Bartmana odjechał, wolnym krokiem, wyszła zza drzewa. Stała jakby zahipnotyzowana i patrzyła w kierunku, gdzie jeszcze sekundę temu było widać tył drogiego auta.
- Natalia?! Wróciłaś już, jak miło!- Krzysztof przeszedł na drugą stronę jezdni- Cześć!
- Cześć. Zbyszek ma dziewczynę?
- Tak. To znaczy, takie jest oficjalne info. 
- Nie rozumiem.- spojrzała na Igłę
- Nieoficjalne info jest takie, że Zbychu próbuje się oszukać.
- Krzysiu, nadal nic nie rozumiem.
- Widzę, że Zibi męczy się w tym związku. Są ze sobą od 3 dni, ale widzę, że nie ma w nim radości. Dobrze, że wróciłaś.
- Chyba właśnie niedobrze. Chciałam z nim porozmawiać, ale już nie ma sensu. Przepraszam... Muszę już iść.- zakryła dłonią usta i pobiegła do domu 
Otworzyła drzwi kluczem, po wejściu przekręciła zamek, upuściła torbę i wbiegła po schodach do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaniosła głośnym płaczem. Widząc go z tą blondwłosą dziewczyną zrozumiała to co mówił jej Maciej. Mówił o Zbyszku. To jego miała pokochać i pozwolić jemu kochać siebie. I pokochała go, a tak właściwie to zrozumiała, że kochała go od samego początku. Zmarnowała szansę, którą ofiarował jej Maciej. Była też zła na Zbyszka. Zaufała mu, opowiedziała swoje życie, powiedzieli sobie, że dadzą sobie czas i później porozmawiają, a on tak po prostu, po kilkudniowym nieodzywaniu się, zaczął spotykać się z tą dziewczyną. Do siebie w sumie nie miała wielkich pretensji, przecież dzwoniła do niego wielokrotnie, a on nie odbierał, ani nie oddzwaniał... 
Do drzwi- po powrocie z pracy- dobijała się Gosia, a później dołączył do niej Robert. Malinowska prosiła, aby dali jej spokój. 
Na zegarze była godzina 20:07, gdy Natalia nagle usiadła na łóżku i przestała płakać. Otarła mokrą twarz rękawem bluzy, przekręciła kluczyk w białych drzwiach i zeszła na dół po torbę. Gosia i Robert pytali co się dzieje. Powiedziała im tylko, że zmarnowała szansę na odzyskanie normalnego życia, ale jest malutka iskierka nadziei i, że musi sprawdzić, czy da się ją rozpalić. Nie wiedzieli o co jej chodzi, ale dali spokój. Malinowska położyła torbę na fotel, wyjęła z niej kosmetyczkę i poprawiła makijaż. Ubrała się w szare rurki i czerwoną koszulę z dłuższym tyłem, na nogi założyła ulubione czarne lity i zeszła na dół. Założyła szary płaszcz i owiązując szyję czerwonym szalem, wyszła, mówiąc, że pewnie niedługo wróci. Wsiadła do zamówionej kilka minut temu taksówki i odjechała w stronę jednego z osiedli bloków. 
Taksówka zatrzymała się pod wskazanym adresem. Zapłaciła za kurs, przy okazji zostawiając napiwek i wysiadła z samochodu. Zerknęła na zegarek. Punkt 20:30. Spojrzała na okna bartmanowego mieszkania. W kuchni świeciło się światło, w salonie było ciemno. Ruszyła w stronę klatki. Skorzystała z okazji, że starszy Pan wchodził z psem. Stukając obcasami weszła na trzecie piętro. Stanęła przed drzwiami z numerem 19, wzięła kilka głębokich oddechów i nacisnęła na dzwonek. 
Otworzył jej, ubrany w błękitną koszulę i ciemne jeansy. Na nogach miał tylko jednego buta.
- Cześć. Wychodzisz.- stwierdziła
- Cześć. Tak... umówiłem się.
- Mogę na chwilę? Nie zajmę Ci dużo czasu.- w odpowiedzi uchylił szerzej drzwi i wpuścił ją do środka
Do jej nozdrzy dostał się, oszałamiająco cudowny zapach jego perfum. Odwróciła się w jego kierunku, wspięła się lekko na palce i przywarła do jego ust. Zaskoczony, stał z rozpostartymi ramionami i nie wiedział co zrobić. Dopiero po kilku sekundach, jedną dłoń położył na jej plecach, a drugą na jej karku i odwzajemnił pocałunek. 
- Kocham Cię.- powiedziała po oderwaniu się od niego- Chciałam tylko, żebyś to wiedział. A teraz już pójdę, bo masz randkę.
- Zaczekaj.- delikatnie przytrzymał ją dłonią przy ścianie, wyjął z kieszeni telefon i przystawił go do ucha
- Karolina? Nie przyjadę. Wybacz, ale to nie ma sensu. I Ty siebie też.- rozłączył się
- Co ona siebie też?
- Ma pocałować się w dupę. Jak dobrze, że jesteś. Przepraszam, że nie dzwoniłem. Byłem głupi. Kocham Cię.
- Zrozumiałam, że Cię kocham dopiero, gdy zobaczyłam Cię z tą Karoliną. 
- Nie mów już nic.- rozpiął jej płaszcz i zdjął go- Tylko daj mi się Tobą cieszyć i pozwól się pocałować. 
Uśmiechnęła się. Pochylił się, włożył dłoń pod tył jej koszuli, ona zatopiła palce w jego włosach i oboje- trochę zachłannie- rozkoszowali się smakiem swoich ust. Uniósł ją, ona oplotła nogami jego biodra i zaniósł ją nie do sypialni lecz do salonu. O tym, czy pójdą do łóżka, zdecyduje Natalia, nie Zbyszek. Wiele w swoim życiu przeszła i to ona musi być gotowa na zbliżenie. Wiedział, że ten związek będzie inny, że ktoś oprócz niego będzie w jej sercu, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało.



***

Powoli zbliżamy się do końca ;)

Dziękuję, za komentarze pod 11.rozdziałem.
Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że Wam się podobał :)
Mam nadzieję, że ten rozdział również przypadł Wam do gustu :)


Pozdrawiam, Cornflower .