Rozdziały pojawiać się będą co poniedziałek.
Przewidywana ilość rozdziałów ± 10.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 5.


Malinowska wracając ze szkoły tańca, wstąpiła do pizzerii odebrać zamówioną wcześniej pizzę. Od jutra zaczyna pracę. Na początek, jako choreograf grupy dzieciaczków. 
Właściciele szkoły, gdy zobaczyli jej dyplomy i gdzie wcześniej szkoliła młodych tancerzy, zatrudnili ją od razu bez chwili zastanowienia. Oczywiście pokazała im co potrafi i utwierdziła szefostwo w przekonaniu, że nie robią błędu podpisując z nią umowę. 
Gosia z Robertem i Kacprem, pojechali popołudniu do rodziców Roberta i mieli wrócić późnym wieczorem. Natalia zaniosła włoski przysmak do salonu i poszła przebrać się w domowe ciuchy. Po dwóch minutach zeszła na dół, niosąc pod pachą laptopa, a w dłoni trzymała płytę DVD i album ze zdjęciami. Ułożyła się wygodnie na kanapie, przysunęła bliżej stolik, na którym leżał karton pizzy i stał kubek herbaty, a laptopa umiejscowiła na swoich nogach. Poprawiła poduszki pod plecami i włączyła Facebooka. Po kilkukrotnym przewinięciu strony w dół, zakrztusiła się ugryzionym kawałkiem pizzy. Na fan page'u plotkarskiego serwisu, widniało zdjęcie z minionego meczu, a właściwie zdjęcie było zrobione przed meczem, gdy Zibi dawał Natce całusa w policzek, a niżej zamieszczony był link do ich strony, na której widniał wpis "Zibi Bartman, po rozstaniu z Joanną, nie wygląda na przygnębionego, a wręcz przeciwnie. Jak donosi jedna z siatkarskich fanek, podczas sobotniego meczu Bartmanowi kibicowała piękna brunetka. Na jej palcu dostrzegliśmy obrączkę. Czyżby Zbyszek coś ukrywał?" 

Gdy otrząsnęła się z pierwszego szoku, usiadła prosto na kanapie i wzięła w dłoń telefon. Wybrała numer Zbyszka, jednak ten nie odebrał. Oddzwonił kilka minut po 20. 
- Cześć. Przepraszam, że dopiero oddzwaniam, ale mieliśmy trening.
- Cześć. Nic nie szkodzi, dopiero później zorientowałam się, że możesz być zajęty. Zibi, jest problem. 
- Mam przyjechać?
Chwilę milczała. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Przecież jest sama w domu..., ale w sumie Zbyszek nic jej nie zrobi.
- Nie... Nie wiem. Chodzi o to, że nasze... Albo przyjedź, za dużo do mówienia przez telefon.
- Ok. Zaraz będę. 
10 minut później siedział już w salonie na kanapie. 
- Przepraszam Cię bardzo, to moja wina...- powiedziała smutno po pokazaniu Zbyszkowi zdjęcia
- Jaka znowu Twoja wina? Przecież nic nie zrobiłaś.
- Przez tę moją obrączkę myślą, że jestem Twoją żoną, którą chcesz ukrywać. Niedługo pewnie pojawią się komentarze, że to ja jestem przyczyną zerwania zaręczyn. Dobrze, że nie napisali, że Kacper to nasz syn, ale na to bylibyśmy za młodzi. Po co szłam na ten mecz? Po co tu w ogóle przyjechałam?- oparła głowę na dłoni 
- Co Ty opowiadasz? Przecież to nie Twoja wina! Ludzie nie znają prawdy i sami wymyślają jakieś chore insynuacje. Daj mi to.- wziął z jej rąk komputer- Zaraz to załatwię. A poza tym, ja się cieszę, że byłaś na meczu.
Postukał chwilę w klawiaturę i oddał jej urządzenie. 
- Niedługo zdjęcie powinno zniknąć.- poinformował- To ja już pójdę.
- Może zostaniesz?- zapytała niepewnie- Mam pizzę. Tylko, że już wystygła. Poza tym, przyjęli mnie do szkoły tańca.
- Gratuluję! A pizza może być zimna. Możemy też zamówić jeszcze jedną.
- uśmiechnął się, wyciągając z kieszeni telefon
- Dziękuję. Ok, to siadaj. Napijesz się soku, czy herbaty? Zaproponowałabym wino, aby uczcić mój sukces, ale prowadzisz.
- Herbatą wzniesiemy toast.- usiadł na kanapę i wybrał numer pizzerii
Czekając na odebranie połączenia, wyciągnął przed siebie rękę i przesunął na stoliku opakowanie z płytą. Na białej okładce widniał ręcznie wykonany napis "Pożegnanie". Złożył zamówienie na dwie duże pizze i włożył telefon do kieszeni, cały czas próbując skojarzyć, czy jest taki film.

- Co to za film? Nie kojarzę tytułu.- zagadnął, gdy Natalia wróciła do salonu z kubkiem herbaty
- To nie film. To znaczy żaden kinowy. To pożegnanie Macieja. Nie, nie, spokojnie!- dodała szybko, widząc zdziwienie Bartmana- To nie film z pogrzebu, tzn.tylko urywek. Chłopaki zrobili takie postanowienie, że jeśli któryś z nich umrze, to ci co zostaną, mają zatańczyć na pogrzebie. Niektórym może wydać się to dziwne, ale każdy z nich kocha taniec i to było takie oddanie hołdu. Chciałbyś zobaczyć?- spojrzała na niego
- Nie wiem, czy powinienem. 
- Jesteś przyjacielem, więc możesz, ale oczywiście do niczego nie zmuszam.- uśmiechnęła się lekko i wyciągnęła płytę z opakowania
Słoneczny dzień. Wielki tłum ludzi. Dorośli i dzieci. Wszyscy z białymi wiązankami i pojedynczymi różami. Kamera obejmowała w swoim obrazie dwie trumny, mahoniową i białą. Przed nimi stało 4 mężczyzn w czarnych garniturach z białą koszulą i czarnym krawatem. Na oczach mieli okulary. Gdy zrobili pierwszy ruch, odsłonili Natalię. Klęczała, a ręce złożone, jak do pacierza, trzymała przy ustach. Raz po raz, wycierała spływające spod okularów łzy. Za nią stała Gosia i Robert. Obok rodzice i teście. Chłopaki po minutowej choreografii, stanęli na baczność i pochylili głowy, po czym podeszli do trumien i dotknęli je. Jeden z nich podszedł do Natalii, pomógł jej wstać i całując w czubek głowy, objął ją ramieniem. Nagranie zakończyło się.
Zbyszek dopiero teraz poczuł, że uronił kilka łez. Spojrzał na Natkę. Jej oczy były zeszklone.
- Piękny gest. Maciej i ci chłopacy musieli być bardzo ze sobą zżyci.
- Tak to prawda.- zaczęła patrząc w nieznany punkt za Bartmanem- Cała piątka znała się, jak łyse konie, byli najlepszymi przyjaciółmi. Każdy wyjazd na wakacje, każdy wypad za miasto, zawsze razem. Czarek, ten który mnie objął był dla Macieja, jak brat. Skoczyliby za sobą w ogień. Dla mnie też jest, jak brat. Wszyscy czterej bardzo mocno przeżyli jego śmierć. Czarek był chrzestnym Majeczki...

- To wszystko jest takie niesprawiedliwe... Bóg zabiera osoby, które miały dla kogo żyć, które mogły jeszcze wiele zrobić...
- Tak... siatkarski świat też przedwcześnie stracił ważne osoby... Nam nie pozostaje nic innego, jak opowiadać o nich i nigdy nie zapomnieć.





***



Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. 

Pisany trochę na szybko, trochę bez natchnienia.


A może jeszcze dodam:

Ch*j z wynikami! Resovio jesteśmy z Wami! ;)


Pozdrawiam,  Cornflower .




poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 4.

środowe popołudnie Natalia wybrała się na cmentarz. Mimo wiatru i deszczu czuwała przy grobie męża i córki prawie dwie godziny. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby tylko zapalić znicz, przeżegnać się i wrócić do domu. Sprzątnęła leżące na grobie i wokół niego jesienne liście i połamane drobne gałązki, zapaliła zgaszone przez podmuchy powietrza wkłady, wytarła szmatką ławkę i usiadła na niej. Szeptała do bliskich, że bardzo ich kocha. Zapytała też Macieja, czy ma iść na ten mecz, mimo tego, że przecież we śnie Maciej kazał jej iść. Poprosiła, aby dał jej jakiś znak. I dał. Na tablicy usiadł niewielki ptaszek i zaczął pięknie śpiewać. Wiedziała, że to znak, bo w ten deszczowy dzień nie widziała ani jednego ptaka. Kąciki jej ust powędrowały do góry, a oczy napełniły się łzami. Przed odejściem od grobu, jak zwykle ucałowała wnętrze prawej dłoni i dotknęła imion męża i córki. Będąc kilkaset metrów od domu siostry, dostrzegła zaparkowaną na chodniku przed domem białą Audi, a przy furtce stał Robert i Zbyszek, którzy ze sobą rozmawiali. Właściwie to już podawali sobie dłoń na pożegnanie i Zbigniew obszedł auto i wsiadł za kółko. Zdziwiła się trochę, bo Robert nie wspominał nigdy, że zna się ze Zbyszkiem, wiedziała tylko, że zna się z Ignaczakami. Bartman będąc kawałek przed nią, trąbnął klaksonem i z wielkim uśmiechem pomachał do niej przez przednią szybę. Natalia nadal trwając w lekkim zdziwieniu i zastanowieniu, że Zbyszek był u jej szwagra, uśmiechnęła się lekko i odmachała mu. 
- Zbyszek był tutaj?- zapytała wchodząc do salonu 
- Tak.- odparł Robert wpatrzony w obraz gry, w którą grał z synem
- Nie wiedziałam, że znacie się na tyle, że przyjeżdża do Was.- sięgnęła z szuflady w kuchni łyżeczkę i usiadła obok siostry jedzącej lody prosto z pudełka
- Nie przyjechał do nas.
- Przecież widziałam, że z nim rozmawiałeś.
- No tak, ale przyjechał do Ciebie, a że Ciebie nie było to rozmawiał ze mną. 
- Do mnie?- spojrzała na siostrę, która lekko się uśmiechnęła
- Yhy. Przywiózł Ci jakiś prezent. Zaniosłem do Twojego pokoju.
- Dla mnie? Prezent?- rozprostowała nogi i czym prędzej pobiegła do pokoju
- Chyba jest na dobrej drodze do normalnego funkcjonowania.- powiedziała uśmiechnięta Gosia 
- Cieszy mnie to.- Robert spojrzał na żonę- A Ty te lody to sama tak jesz i nas nawet nie zapytasz, czy chcemy.
- Pytałam i powiedzieliście, że nie chcecie.
- Synu, słyszałeś, żeby mama coś mówiła?-
 Nie, nic mama nie mówiła.- Kacper odwrócił głowę w stronę rodziców
- Co ja z Wami mam. Jak się dorwiecie do konsoli to już koniec, połączenie ze światem realnym zerwane. 

Szybkim krokiem weszła do swojego pokoju i opierając się plecami o drzwi, zamknęła je. Na łóżku leżało czerwone pudełko przewiązane białą wstążką. Uśmiechnęła się nikle i usiadła na łóżku po turecku. Złapała opuszkami palców końce wstążki i rozwiązała kokardę, a następnie zdjęła wieczko pudełka. Jej oczom ukazała się koszulka Resovii Rzeszów. Chwyciła ją i rozłożyła przed sobą na łóżku. Przejechała po niej dłonią i ponownie dzisiejszego dnia uśmiechnęła się. Zauważyła, że na dnie pudełka leży blado niebieska kartka A4 złożona w pół.       "Pomyślałem, że przyda Ci się resoviacka koszulka na sobotni mecz :) to moja koszulka meczowa z przed dwóch lat. Mam nadzieję, że to nie minus. Jest wyprana ;) Jeśli poczułaś się przez ten mój gest sympatii w jakiś sposób urażona i chciałabyś mi o tym dobitnie powiedzieć, to zapisuję Ci swój numer (...) Dołączam także obiecane bilety. Pierwszy rząd :)" 
Natalia wyciągnęła z torebki swój telefon i wystukała widniejący na kartce numer, zapisała go w kontaktach i nacisnęła zieloną słuchawkę. 
- Tak, słucham?- po kilku sygnałach odebrał połączenie
- Hej, z tej strony Natalia.
- Aaa hej!- zawołał radośnie- Poczekaj chwilkę. Dobra, możesz już mnie zganić za ten prezent.
- Dlaczego miałabym Cię zganić? 
- Bo nie wiem, czy dobrze zrobiłem... Chyba nie powinienem.
- Więc wycofujesz się i chcesz zabrać mi tę świetnie wyglądającą na mnie koszulkę?- stanęła przed lustrem i przejrzała się w nim
- Czyli się nie gniewasz?
- Oczywiście, że nie. Dzwonię, żeby Ci podziękować. I nie przeszkadza mi, że to Twoja stara koszulka. Chyba każdy kibic chciałby mieć meczową koszulkę zawodnika ulubionej drużyny.
Po zakończeniu połączenia na wyświetlaczu przez chwilę widniał czas połączenia: 12 minut 32 sekundy. Nie pomyślałaby, że będzie tyle czasu rozmawiać przez telefon z mężczyzną, z którym w rzeczywistości rozmawiała tylko jednego wieczora. Nadal mając na sobie pasiaka i trzymając w dłoni 4 bilety, zeszła do salonu.
- Ciociaaa! Ale masz ekstra koszulkę!- siostrzeniec podbiegł do niej
- To jest ten prezent od Zbyszka.- poinformowała- I cztery bilety na sobotę. Pierwszy rząd.
- Jaaaa cie... Ale czad!- Kacper wyjął z ręki cioci bilety i obejrzał każdy z osobna- Chłopaki w szkole mi nie uwierzą!
- I jak? Wszystko ok?- zapytała Gosia siadającą obok siostrę
- Co ok?- zapytała nie wiedząc o co chodzi
- Idziesz na mecz? Poza tym jesteś uśmiechnięta, a dawno nie byłaś.
- Idziemy na mecz.- zaznaczyła pierwszy wyraz- Chyba w końcu zrozumiałam, że życie jeszcze przede mną. Maciej chce, żebym była szczęśliwa. Nie będzie, jak dawniej, ale przynajmniej spróbuję, żeby było w miarę normalnie.
Gosia i Robert w geście zadowolenia przytulili Natalię. 


Sobota. Mecz.

Gosia z Robertem spotkali przed halą dawno niewidzianych znajomych i zostali chwilę na zewnątrz, aby z nimi porozmawiać, a Natalia z Kacprem weszła do hali. Kapi nie chciał jeszcze siadać na wyznaczonym miejscu i uprosił ciocię, żeby podeszła z nim do barierek, przy których stały dzieci Ignaczaków. Pociechy rzeszowskiego libero, miło przywitały się z Malinowską i podały rękę Kacprowi. Natalia oparła obie dłonie o barierkę i przyglądała się rozgrzewce miejscowej drużyny. Krzysiek odwrócił głowę w ich stronę i zauważywszy Malinowską, pokiwał jej, a później powiedział coś do Zbyszka. Atakujący zerknął przez ramię i uśmiechnięty wstał z parkietu. Natalia widząc, że idzie w jej kierunku, poczuła, jakby jej wnętrzności zaczęły jakiś taniec. 
- Cześć.- pochylił się lekko i musnął jej policzek
Nie odsunęła się. Dotknęła nawet dłonią jego barku i szeroko się uśmiechnęła. 
- Cieszę się, że przyszłaś nam kibicować.
- Też się cieszę. Dziękuję, że wyciągnąłeś mnie z domu. 
- Nie ma o czym mówić. Mam nadzieję, że to nie pierwszy i ostatni mecz, na którym jesteś.- zaśmiał się lekko
- Zapewniam Cię.
- A Twoja siostra i szwagier? Nie przyszli?
- Przyszli, tylko że spotkali starych znajomych i rozmawiają przed halą. O właśnie idą.
- Cześć Zibi!- Robert przybił piątkę z atakującym- Powodzenia na meczu.
- Dzięki. Fajnie, że przyszliście. Dobra, lecę się jeszcze porozciągać do końca. 
- Powodzenia!- zawołała Natalia, pokazując Zibiemu, że zaciska kciuki 
Po zakończeniu rozgrzewki siatkarze wrócili na kwadrat. Zbyszek spojrzał na Natalię i uśmiechnął się, a po chwili zastanowienia, podszedł do niej i zapowiedział, że jeśli Resovia wygra mecz, zaprasza ją i jej siostrę z rodziną do siebie na lampkę włoskiego wina. Dziewczyna poczuła się trochę zmieszana, ale przystała na tę propozycję. Drużyna z Rzeszowa wygrała 3 do 0. Bartman odebrał statuetkę MVP, w całym meczu zdobył 26 pkt. Chciał podejść do Natalii i powiedzieć, że to dzięki jej obecności i, że dedykuje jej statuetkę, ale przemyślał to i uznał, że może to być trochę nie na miejscu, więc pomachał tylko do żywo bijącej brawo dziewczyny. Czekali na niego w holu. Zibi przybił piątkę z Młodym Dobrzyńskim i wyszli na zewnątrz. Przy bartmanowej Q7, stała zaparkowana Camry, do której siadali Ignaczakowie. 
- Igłę też zaprosiłeś?
- Tak, a co? Masz coś przeciwko? Nie lubisz ich?
- Ależ skąd, możesz zapraszać kogo chcesz. A Ignaczaków bardzo lubię.
- A mnie lubisz?
- Zobaczymy, jakie wino podasz, wtedy Ci odpowiem.- klepnęła go w ramię i zatrzymała się przed autem
Nacisnął guzik na pilocie i otworzył jej drzwi pasażera. Pięknie mu podziękowała i usiadła na wygodnym fotelu. Później otworzył tylne drzwi i wpuścił do środka Gosie i jej syna, a z drugiej strony usiadł Robert.
- Siadajcie i czujcie się, jak u siebie.
- Wiem o tym Zbychu.- zaśmiał się Igła
- Krzysiu, mówiłem do naszych nowych przyjaciół. Zaraz przyniosę wino i kieliszki.
- To ja Ci pomogę.- zaoferowała się Natalia
Zbyszek odwrócony do niej w tym momencie plecami, szeroko się uśmiechnął i wszedł do kuchni.
- Gdzie masz kieliszki?
- Pierwsza górna szafka od ściany.
- Dla dzieciaczków też sięgnij.
- Chyba nie chcesz im dać wina?- zapytała odwracając się w jego stronę 
- Dla nich mam Piccolo.
- Zaplanowałeś to wcześniej.- Neti oparła dłonie na biodrach
- Nie, ja bardzo lubię Piccolo.- powiedział poważnie, ale po chwili się zaśmiał- Zgadłaś, wierzyłem w zwycięstwo i chciałem Was zaprosić. Chodź, bo się nas nie doczekają.- uśmiechnął się i dzierżąc w dłoniach butelki, ruszył do salonu
- To jak? Lubisz?- zapytał, gdy Natalia wypiła pół zawartości swojego kieliszka
- Lubię.- spojrzała na niego
- Tylko "lubię"? Bez żadnego przymiotnika?- udał smutnego
- Poczekaj chwilę.- przechyliła kieliszek i do końca wypiła pyszne wino- Dolej.
Dolał. Znów upiła połowę i uśmiechnęła się szeroko.
- Bardzo lubię. Sympatyczny facet z Ciebie. 
- Dziękuję. 
- Wujeczku, masz grę taneczną. Możemy włączyć?- do Bartmana podbiegła Dominika
- Jasne, księżniczko.
- Super! Ciocia, zatańczysz ze mną?- Ignaczakówna położyła dłoń na kolanie Malinowskiej
Nagle wszyscy w salonie zamilkli i patrzyli na Dominikę i Natalię. W końcu po kilkunastu sekundach głos postanowił zabrać Igła.
- Natalia przepraszam Cię bardzo za córkę, ona nie chciała. Nie wiedziała, że już nie tańczysz.
- Nie szkodzi. Chętnie zatańczę, w końcu obiecałam Maciejowi. Choć Dominisiu, ale ja wybieram utwór, ok?
- Spoko! 
- Młoda nie boisz się, że przegrasz?- zapytał Sebastian
- Przegrywać też trzeba umieć, no nie tatusiu?
- Oczywiście, Słoneczko!
Mężczyźni odsunęli na boki kanapę, dwa fotele i stolik, aby zrobić miejsce do tańca i usiedli na nich z powrotem by móc obserwować poczynania Dominiki i Natalii. Malinowska oczywiście wygrała, ale pochwaliła córkę libero za wyczucie rytmu i powiedziała, że ma predyspozycje na tancerkę. Dominika od razu zapowiedziała rodzicom, że chce się zapisać do szkoły tańca. 
Natka po zakończonej konkurencji poszła "ukryć się" do kuchni. Weszła do ciemnego pomieszczenia, usiadła na jednym z krzeseł i ukryła twarz w dłoniach. Po chwili przez zamknięte powieki zaobserwowała, że w pomieszczeniu zaświeciło się światło. Nie podniosła głowy, nadal tkwiła w tej samej, pochylonej pozycji. Usłyszała czyjeś kroki, które zatrzymały się tuż przed nią. Ten ktoś przykucnął, bo dało się słyszeć lekkie chrupnięcie w kolanach. Ten sam ktoś, oplótł swoje dłonie wokół jej nadgarstków i pociągnął je lekko w dół, odsłaniając jej twarz. Puścił nadgarstki, prawą dłonią złapał jej dłoń, a lewą uniósł jej podbródek, aby na niego spojrzała. 
- Nie płacz.- szepnął Zbyszek
- Próbuję to przełamać, jest coraz lepiej, ale to dla mnie takie trudne... Taniec kojarzy mi się tylko i wyłącznie z Maćkiem. To dzięki niemu zaczęłam tańczyć i odnosić sukcesy. Był taki dumny z moich osiągnięć. 
- Właśnie dlatego musisz dalej tańczyć. Żeby mógł być dumny i cieszyć się z Twoich kolejnych sukcesów.
- Wiem, ale tak bardzo mi go brakuje. Tego jego podchodzenia do mnie z tyłu, obejmowania i pokazywania co, jak mam zrobić. Tego uroczego złoszczenia się, gdy nie wychodził mi jakiś element choreografii... 
- Nie wiem co czujesz, mogę tylko przypuszczać, ale powinnaś to przezwyciężyć. Sądzę, że z każdym kolejnym tańcem nie będziesz już tak reagować. Maciej jest i już zawsze będzie przy Tobie. 
- Dużo o tym wszystkim myślałam i nie wiem, czy jeszcze chcę tańczyć...
- Może zrób tak, że będziesz tańczyć nie dla siebie, ale dla Macieja. W formie podziękowań, za to co dla Ciebie zrobił, po prostu za to, że był.
- Masz rację.- odezwała się po dłuższej chwili- Pojadę jutro do jakiejś szkoły tańca.
- Nie pojedziesz.
- Pojadę! Będę tańczyć dla Maćka.
- W to nie wątpię, ale jutro jest niedziela.
- No tak.- klepnęła się otwartą dłonią w czoło- W poniedziałek pojadę. Dziękuję Ci.- pocałowała go w policzek i przytuliła go mocno
Zbyszek szeroko się uśmiechnął.


***


Dziś trochę dłuższy rozdział, mam nadzieję, że Wam się spodobał. :) Jeśli są jakieś błędy to proszę, wybaczcie. Złapało mnie choróbsko i słaba jestem...

Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Jest mi niezmiernie miło, że chcecie, abym tutaj pozostała i dalej dla Was pisała :) :* 

Pozdrawiam serdecznie,
 Cornflower .







poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 3.


- Nie chcę tam iść...- zrezygnowana Natalia, opadła na kanapę
- Ciocia! Najlepszy libero nas zaprasza, a Ty nie chcesz iść?- Kacper usiadł obok cioci i przytulił się do niej
- Nie mam nastroju Kapi... 
- Natalia.- z drugiej strony usiadła Gosia- Minęły już 2 lata z kawałkiem. Nie możesz ciągle siedzieć sama w domu, nie spotykać się z nikim, nie tańczyć...
- O przepraszam. Tańczyłam ostatnio.
- Zgadza się, jeden raz w środę. A dziś mamy sobotę i nie widziałam Cię tańczącej. Jeśli Ty nie idziesz to my także zostaniemy w domu.
- Przecież Was zaprosili, musicie iść!
- Ciebie też zaprosili.- odparł Robert i we trójkę stanęli nad nią
- Dobra, wygraliście. Dajcie mi 15 minut.
Wbiegła po schodach i zniknęła się w łazience. Dwie minuty później była już w swoim pokoju i robiła makijaż. Namalowała eyelinerem czarną kreskę na górnych powiekach, wytuszowała rzęsy, usta musnęła różową szminką i podeszła do szafy. Wyjęła z niej czarne rurki i malinową, szyfonową koszule, pod którą założyła cielistą koszulkę na cienkich ramiączkach, a stopy przyozdobiła czarnymi botkami na koturnie. Włosy związała w koński ogon i zeszła na dół. Punkt godzina 18 zadzwonili do domu Ignaczaków. 


~

Zbigniew i Krzysztof stoją w salonie i rozmawiają na temat dzisiejszego, wygranego meczu. Dzwoni dzwonek do drzwi. Sebastian biegnie otworzyć. Zbyszek zerka w stronę wejścia. Seba wita się z kolegą z klasy i jego rodziną, po czym zaprasza ich w głąb domu. Siatkarz zauważa ją. Jego serce zabiło mocniej. 
- Wcześniej nie było jakoś okazji, więc teraz chcielibyśmy Wam przedstawić moją siostrę, Natalię.- zaczęła Gosia po przywitaniu się z domownikami
- Dobry wieczór. Miło mi Panią poznać.- dziewczyna wyciągnęła rękę do gospodyni domu
- Dobry wieczór. I daj spokój z tym "Pani". Iwona jestem.
- A ja Krzysiek. Dla przyjaciół Igła. 
Zbyszek stał z boku. Podszedł do dziewczyny dopiero po chwili, gdy z pustym kieliszkiem w dłoni stała w kącie pokoju. Wziął w rękę butelkę wina, kieliszek dla siebie i podszedł do niej. 
- Cześć.- powiedział
- Cześć.
- Zbyszek.- przełożył kieliszek do lewej ręki i wyciągnął prawą dłoń przed siebie
- Natalia.
- Napijesz się?- gdy kiwnęła głową, napełnił jej kieliszek
Nastała cisza. Stali tak przed sobą i nie wiedzieli co robić. 
- Długo mieszkasz w Rzeszowie?- zapytał w końcu
- Urodziłam się tu.
- Igła wspominał, że przyjechałaś tu chyba w sierpniu.
- Tak to prawda, od 18 roku życia mieszkałam w Białymstoku. 
- Czemu Białystok?
- Tam miałam większe możliwości do rozwijania tańca. 
- O. Przyjechałaś tu sama? A Twój mąż?- zapytał dostrzegając obrączkę na jej palcu
- Nie żyje. 
- Oj, przepraszam. Nie wiedziałem, przepraszam. 
- Nie przepraszaj, skąd mogłeś wiedzieć.- minęła go i usiadła na kanapie- Zginął 2 lata temu.- gdy zaczęła mówić dalej, Zbyszek usiadł obok niej.- Razem z moja 3-letnią córeczką. 
- Oj... Tak mi przykro. 
- Świat mi się zawalił. Przestałam tańczyć, zamknęłam się w sobie, na nowe znajomości, na wszystko... 
- Ostatnio widziałem, jak tańczysz.
- Maciej mnie prosił.- po jej słowach Bartman spojrzał na nią- Śnił mi się i prosił, abym znów zaczęła tańczyć.- wyjaśniła
- Na pewno był szczęśliwy widząc, że to robisz.
- Myślisz?- spojrzała na niego, a on z delikatnym uśmiechem, pokiwał głową- Też był tancerzem. Trzy lata przed wypadkiem doznał kontuzji, która wykluczyła go z tego zawodu. Został choreografem i próbował sił w pisaniu sztuk teatralnych. Dwa lata przed wypadkiem, wystawił pierwsze przedstawienie w miejskim teatrze. Grałam główną rolę. Maja też chciała zostać tancerką. 
Nic nie mówił, po prostu jej słuchał, a ona opowiedziała mu całą swoją historię. Powiedziała, jak poznała Macieja, jak toczyły się ich losy na tanecznym parkiecie, o tym, że w tańcu i na scenie czuje się, jak ryba w wodzie. Opowiedziała mu całe swoje życie. 
- Dobry słuchacz z Ciebie. Jesteś pierwszą obcą osobą, której to wszystko opowiedziałam. Dziękuję Ci. 
- Czuję się zaszczycony.- odwzajemnił uśmiech


- Robert, spójrz na Neti. W końcu z kimś rozmawia.- stojąc w grupce, Gosia odezwała się do męża
- I jest to facet.- Robert spojrzał we wskazanym kierunku
- Słuchajcie, powiecie coś na temat Natalii? Bo wspominałeś Robert, że życie jej się zawaliło. No chyba, że to nie temat do rozmów.- wtrącił Igła
- Ech...- westchnął Robert- 2 lata temu straciła męża i 3-letnią córeczkę.
- O Boże...- Iwona przyłożyła dłoń do ust- Co się stało?
- Natalia jest tancerką. Wróciła z obozu pod szkołę tańca, skąd miał ją odebrać Maciej, który był z Mają w przychodni. Nie dotarli. Wjechała w nich ciężarówka. Kierowca był pijany. Zginęli na miejscu. Firma wypłaciła odszkodowanie, ale to ich nie zwróci. Neti się załamała, rzuciła taniec. Wróciła jedynie na mistrzostwa Europy i Polski półtora roku temu, bo w śnie Maciej ją o to prosił.
- Maciek był moim kolegą z klasy. Tak bardzo się kochali. Natalia cały czas nosi obrączkę na palcu. Cały czas go kocha i nie wyobraża sobie życia bez niego. To, że teraz rozmawia ze Zbyszkiem to ogromny sukces. Do tej pory stroniła od kontaktów z mężczyznami. Bała się, że może tym zrobić przykrość Maciejowi.




***



Miałam dziś nic nie dodawać, bo nie ma zainteresowania. Jeden komentarz (liniapapilarna dziękuję za niego ;) )

Liczyłam na większą liczbę komentarzy, ale co ja się dziwię, jakoś nigdy nie miałam "powodzenia" w blogowym świecie. Chyba czas się z tym pogodzić i powoli żegnać.

Pozdrawiam,  Cornflower.


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 2.


Nocny, pierwszopaździernikowy deszcz obijający się o szyby, nie dawał jej spać. Przewróciła się na prawy bok. Spojrzała na stojącą na szafce nocnej ramkę ze zdjęciem i wzięła ją w dłoń. Była na nim z mężem i córką podczas wakacji na Majorce. Były to ich ostatnie wspólne wakacje. Na poduszkę kapnęła pojedyncza łza. Odstawiła ramkę na miejsce i z powrotem ułożyła się do snu. Długo nie mogła zasnąć. Cały czas myślała o Macieju i Majeczce. Minęły już 2 lata, ale ona nie mogła pogodzić się z tym, że już ich nie ma.

- Natalko, Kochanie! Nie smuć się, proszę. Jest mi ciężko, gdy widzę Cię smutną... Wiesz, że uwielbiałem, gdy się uśmiechałaś i śmiałaś. Jesteś piękna, młoda, nie możesz zmarnować życia. Chcę żebyś była szczęśliwa. Chcę móc widzieć Cię pełną życia i radości. Teraz, gdy jesteś smutna, gdy nie tańczysz, nie jesteś sobą. Posłuchałaś mnie i wróciłaś na mistrzostwa, ale po zawodach rzuciłaś taniec. Chcę żebyś znów zaczęła tańczyć. Ale nie w Białymstoku, tylko tu w Rzeszowie. Bo tu znajdziesz miłość. I nie broń się przed tą miłością. Będziesz z nim szczęśliwa. A gdy Ty będziesz szczęśliwa, ja także będę. Kocham Cię i chcę Twojego szczęścia. Zatańcz dziś dla mnie. Tak bardzo tęsknię za tym widokiem...

Stał przy oknie. Był ubrany na biało. Policzki miał ozdobione zarostem, który tak bardzo lubiła. Twarz miał promienną, uśmiechniętą. Biła od niego jasność. Natalia chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Czuła, jakby był to sen na jawie. Nie mogła ani mówić, ani się wybudzić. 
- Neti! Neti, siostrzyczko! Obudź się.- Gosia usłyszała jęki i budząc męża, przybiegła do pokoju siostry
- Maciek... Maciek był. Chciałam mówić, krzyczeć, ale nie mogłam. 
- Spokojnie.- Małgosia przytuliła roztrzęsioną siostrę
- Stał przy oknie. Był cały na biało. Mówił, że mam być szczęśliwa, że mam tu zostać i tańczyć. Mówił, że tu znajdę miłość. I nie mam bronić się przed tą miłością, bo on chce, żebym była szczęśliwa. Tak bardzo mi go brakuje.- załkała
- Musisz go posłuchać.- Robert kucnął obok łóżka i złapał szwagierkę za dłoń- Od dzisiaj kończysz z codziennym płakaniem. Przecież nie możesz zawieść Maćka, prawda?- uniósł lekko ku górze kąciki ust
Pokiwała twierdząco głową i delikatnie się uśmiechnęła.
- Połóż się spać Kochanie.- Gosia pocałowała młodszą siostrę w czoło- Zostawię Ci włączoną lampkę. 
- Dziękuję.- szepnęła cicho w ich kierunku i przykryła się kołdrą 

Rano pożegnała się przed domem z rodziną Dobrzyńskich i wróciła do budynku. Deszcz nadal padał, ale znacznie delikatniej niż w nocy. Przekręciła zamki w drzwiach, poszła do kuchni nalać sobie do kubka herbaty i ubrana w wygodne do tańca ciuchy wyszła do ogrodu. Stanęła na płytkach pod zadaszeniem i zaciągnęła się zapachem deszczu. Odstawiła na stolik kubek, podłączyła dwa niewielkie głośniki do laptopa, włączyła ulubioną muzykę i zaczęła tańczyć.


~

Siedział w swoim białym samochodzie i czekał za kumplem z drużyny. Krzysztof, jak nigdy strasznie długo nie przychodził, ale nie przeszkadzało mu to. Mógł dzięki temu obserwować tę piękną brunetkę, która zmysłowo ruszała swoim ciałem. Zmazał krople deszczu wycieraczką, oparł się o kierownicę i nie istniało dla niego nic tylko tańcząca brunetka.
- Ruszysz w końcu?- Krzysztof klepnął kumpla w bark
- O. Igła jesteś w końcu.
- W końcu? Siedzę tu już dwie minuty i gadam do Ciebie, a Ty nic.
- Bo nie przychodziłeś tak długo i się zamyśliłem.
- A bo kurde traciłem szklankę z koktajlem Iwony i pobrudziłem sobie i bluzkę i spodnie. Musiałem się przebrać i zamoczyć ciuchy. A Ty o czym tak myślałeś? O Aśce?
- Daj spokój. Aśka to zamknięty rozdział.
- No to o co chodzi?
- Co to za dziewczyna u tych Twoich sąsiadów po prawej stronie?
- U Dobrzyńskich?- Igła spojrzał przez boczną szybę, gdy przejeżdżali obok domu sąsiadów- Aaa to siostra Gosi. Przyjechała tu jakieś 2 tygodnie temu. 
- Wygląda na sympatyczną. Za granicą była?
- Nie. W Białymstoku. Życie jej legło w gruzach czy coś i zamieszkała z nimi.
- Wiesz co się stało, że ta dziewczyna tu wróciła?- zapytał atakujący, gdy wjechał na parking przed halą
- Nie. Nie mówili i ja nie pytałem. Nie chciałem być nachalny.- Krzysiek odpiął pas i wyszedł z auta- Ale wiesz co? Iwona wspominała mi wczoraj, że zaprosiła ich na sobotę. Oczywiście też wpadnij. 
- Super, dzięki.  
Ucieszył się, że będzie mógł poznać tę piękną brunetkę, która zahipnotyzowała go swoim tańcem. Kilka miesięcy temu zerwał zaręczyny. A może to Aśka je zerwała? Do tej pory nie mógł ułożyć właściwej wersji. Aśka chciała zostać we Włoszech, chciała zacząć robić karierę modelki, a Zbyszek chciał wrócić do Polski. Dostał propozycję ponownej gry w Rzeszowie. Przedostatni sezon spędzony tutaj wspomina bardzo miło. Pokochał to miasto i kibiców. Bez zbędnego zastanowienia wiedział, że chce wrócić do stolicy Podkarpacia. Czuł, jakby coś go tam ciągnęło. Coś co miało jakąś cudowną moc. Ona tego nie rozumiała. Związek na odległość wydał mu się niemożliwy. Oddała mu więc pierścionek. Po przyjeździe do Polski, sprzedał go, a pieniądze przekazał na cele charytatywne. 


~

Gosia z pracy wróciła o 13, po drodze odbierając syna ze szkoły. W domu Natalia zaczęła przygotowywać obiad. Dziś mieli przyjść rodzice dziewczyn i teściowie Natalii. Mieszkają oni koło siebie, na wiosce kilka kilometrów za Rzeszowem. Znają się od lat, mama dziewczyn i mama Macieja są szkolnymi przyjaciółkami. Początkowo myślały, że to Gosia będzie partnerką Macieja, jednak Malinowski pokochał młodszą Górską. Pani Halina bardzo pokochała żonę swojego starszego syna. Młodszy syn z żoną mieszka w Szkocji i nie utrzymują kontaktów. Gdy po tragicznej śmierci Macieja i Majki, Natalia obwiniała się o wszystko, nie potępiali jej, nie mówili, że mogła wrócić do domu sama, lecz wspierali ją. Bo tak, jak ona, stracili ukochane osoby. 

- Natalko. Coś się dzieje kochanie?- po obiedzie Pani Halinka podeszła do stojącej przy oknie dziewczyny
- Maciej śnił mi się dzisiaj. Prosił, żebym znów zaczęła tańczyć i mówił, że znajdę tu miłość, przed którą nie mam się bronić. Ale ja nie potrafię, nie chcę kochać nikogo innego.- ze łzami spojrzała na teściową 
- Natalko... Ja rozumiem Twój ból, tęsknotę... ale jesteś młoda, masz dopiero 24 lata. Nie możesz zmarnować życia. Powinnaś się z kimś związać.
- Ja nadal kocham Maćka. Już zawsze tak będzie...
- Wiem. Ale jego już nie ma.- głos jej się załamał- Nie możesz myśleć, że wiążąc się z jakimś mężczyzną, wyrządzisz przykrość Maćkowi. Być może nie będziesz już nikogo kochać tak, jak mojego syna, ale nie możesz być sama. Maciej chciałby, żebyś była szczęśliwa. Gdyby nie chciał Twojego szczęścia nie przychodziłby do Ciebie we śnie i nie mówił tego co powiedział. Posłuchaj go.
- Byłoby mi głupio także wobec Państwa...
- Niepotrzebnie. Maciej zginął z winy pijaka, nie z Twojej. Wiemy, że bardzo mocno go kochałaś. Daj teraz szansę komuś, żeby pokochał Ciebie tak mocno, jak kochał Cię Maciej. Malinowska w odpowiedzi przytuliła kobietę i cicho zapłakała.



***


Dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią.
Cieszę się, że historia Wam się podoba i, że Was zaintrygowałam :) 
Oby tylko kolejne rozdziały także przypadły Wam do gustu ;)

Serdecznie pozdrawiam,  Cornflower.