W drodze na miejsce tragedii, Natalia dowiedziała się, że w samochód jej męża wjechała ciężarówka, którą prowadził mężczyzna pod wpływem alkoholu.
Wysiadła z policyjnego auta i dostrzegła prawie doszczętnie zniszczonego Volkswagena, a obok dwa czarne worki. Cała roztrzęsiona, podeszła bliżej. Klęknęła przy ciele męża. Gładziła jego policzki, pokryte 3 dniowym zarostem, który tak lubiła. Ucałowała jego twarz i podeszła do córeczki. Gdy zobaczyła pokaleczoną od szkła twarzyczkę, zacisnęła swoje usta i powieki, odchyliła głowę do tyłu i krzyknęła, zanosząc się płaczem. Przytuliła twarz do twarzy córki i pocałowała skaleczoną skórę. Nie mogła uwierzyć, że już ich nie ma. Poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. To zapłakana Kasia. Przyjaciółka pomogła jej wstać i odeszły na bok.
Na noc Malinowska nie chciała zostać sama, więc Monika i Kasia pojechały z nią do jej mieszkania. Wszystko co należało do Macieja, zostawiła tak, jak on pozostawił. Nawet jego bluzka, którą rzucił na oparcie kanapy, leżała tak przez kilka miesięcy. Zabawki Mai, rozrzucone w jej pokoju także pozostawiła nieruszone.
Pogrzeb odbył się tydzień później w ich rodzinnym Rzeszowie. Przyjechali wszyscy ze szkoły tańca w Białymstoku. Przyjechali także najmłodsi tancerze wraz z rodzicami. Przynieśli białe róże i maskotki. Maciej i Maja zostali pochowani obok siebie. Natalia na cmentarzu bywała codziennie po kilka godzin. Po 3 miesiącach wróciła do Białegostoku, choć nie chciała wracać, nie chciała mieć nic wspólnego z tańcem. Jednak pewnej nocy przyśnił jej się Maciek i powiedział, że ma wracać na Mistrzostwa Europy, Polski i województwa. Wiedziała, że nie może go zawieść, więc wróciła do Białegostoku. Została tam prawie 1,5 roku. I zgarnęła wszystkie najcenniejsze nagrody zespołowe i indywidualnie. Grupa dzieciaków, którą szkoliła zdobyła 2 nagrody. Do Rzeszowa wróciła kilka dni przed 2 rocznicą śmierci najbliższych. Zamieszkała z 32-letnią siostra, jej mężem i 11-letnim synem Kacprem, na jednym z rzeszowskich osiedli domków jednorodzinnych.
- A Tobie jak treningi idą?- zapytała siostrzeńca, mierzwiąc jego blond włosy
- Super ciocia. Wczoraj trener mnie pochwalił.- powiedział dumnie
- To gratuluję. Rośnij na godnego następcę przyjmującego.
- Rozgrywającego ciociu, rozgrywającego.
- Och, przepraszam Cię Kapi.
Natalia uwielbia swojego siostrzeńca. Jest zdolny, rezolutny i potrafi poprawić jej humor. Zawsze, gdy z rodziną przyjeżdżała do nich, Kacper pokazywał Mai swoje nowe książeczki i dawał się bawić samochodzikami, które Maja bardzo lubiła. Mocno przeżył śmierć kuzynki. Choć rzadko się widywali, traktował ją, jak siostrzyczkę.
Gdy Neti skończyła pomagać siostrze sprzątnąć ze stołu po obiedzie, poszła do swojego nowego pokoju, który mieścił się na górze. Przebrała się w długą, czarną, zwiewną spódnicę i biały top. Przez ramię założyła pastelową, zieloną torebkę, a na stopy wzuła sandały na koturnie i wyszła z domu, kierując się na cmentarz. Przed cmentarzem kupiła dwa bukiety z żywych kwiatów ułożone w serca i postawiła je pod tablicami. Przyklęknęła i przeżegnała się. Spod ciemnych okularów kapały łzy. Zakończyła modlitwę i wyjęła z reklamówki dwa znicze. Siedziała i rozmawiała w myślach z Maciejem i Mają. Do tej pory ciężko jest jej pogodzić się z tą stratą. Maciej był jej wielką miłością. Chciała się z nim zestarzeć. Nie potrafiła wyobrazić sobie życia u boku innego mężczyzny. Majka była takim radosnym dzieckiem... Naśladowała Natalię i próbowała tańczyć tak, jak ona. Mówiła, że w przyszłości będzie baletnicą. Po półtorej godzinie, wstała z ławki, ucałowała wnętrze dłoni i dotknęła imię męża oraz córki i ruszyła w stronę furtki.
Weszła do domu. Zdjęła w przedpokoju buty i wbiegła po schodach na górę. Nie zwracała uwagi na wołania Roberta i Gosi. Weszła do pokoju o miętowych ścianach, wyjęła z szuflady pudełko ze zdjęciami i położyła się na łóżko. Już przy pierwszej fotografii zaczęła płakać. Gładziła palcem twarze najbliższych, przywołując w pamięci cudowne chwile spędzone z nimi. Tak bardzo tęskniła za czułymi pocałunkami Macieja, za jego głosem, za dotykiem jego dłoni, za muśnięciami jego palców na jej szyi, za cieniutkim głosikiem Mai, która mówiąc "Kocham Cię Mamuniu" wtulała się w jej szyję. Odsunęła na bok rozrzucone po całym łóżku zdjęcia i ukryła twarz w granatowej poduszce. Cały czas od chwili wypadku, zastanawiała się dlaczego tak się stało? Dlaczego oni? Dlaczego we dwójkę? Dlaczego nie ona z nimi? Po prostu, dlaczego?
Usłyszała ciche pukanie w białe drzwi. Nawet nie drgnęła. Po chwili drzwi uchyliły się i w pokoju pojawiła się Gosia.
- Neti... Siostrzyczko, chodź tu do mnie.- odezwała się spokojnym głosem, kładąc dłoń na jej nodze- Natalko...
Malinowska podniosła się i mocno wtuliła w siostrę.
- No już. Cichutko.- mówiła Gosia, lekko się kołysząc- Wiesz, że płaczem im nie pomagasz?- odsunęła ją od siebie i spojrzała w oczy
- Powiedz mi, dlaczego tak się stało?
- Nie wiem. Nie potrafię Ci tego wyjaśnić, bo sama tego nie wiem.
- To przeze mnie.- powiedziała stanowczo- Bo gdybym nie była tancerką, nie pojechałabym na ten cholerny obóz i nie musieliby po mnie przyjeżdżać.
- Przestań gadać takie głupoty! To nie jest Twoja wina! Rozumiesz?
Malinowska delikatnie pokiwała twierdząco głową.
- Idziemy na cmentarz. Idziesz z nami, czy już byłaś?
- Byłam, ale pójdę jeszcze raz. Tak bardzo mi ich brakuje...
- Nam też Kochanie. Nam też.- objęła siostrę i zeszły na dół, gdzie czekał już Robert z Kacprem
***
Dziękuję za te 4 komentarze pod prologiem :*
Cieszę się, że jest zainteresowanie :)
Mam nadzieję, że z każdym nowym rozdziałem, będzie ich więcej ;)
Nie wiem ile części będzie, na chwilę obecną przewiduję około 10. Może będzie mniej, a może więcej, wszystko zależy od mojej wyobraźni i weny.
Mam nadzieję, że będziecie ze mną i będziecie mobilizować mnie komentarzami ;)
W kolejnej części pojawią się siatkarze.
Serdecznie pozdrawiam, Cornflower.
Dziękuję za te 4 komentarze pod prologiem :*
Cieszę się, że jest zainteresowanie :)
Mam nadzieję, że z każdym nowym rozdziałem, będzie ich więcej ;)
Nie wiem ile części będzie, na chwilę obecną przewiduję około 10. Może będzie mniej, a może więcej, wszystko zależy od mojej wyobraźni i weny.
Mam nadzieję, że będziecie ze mną i będziecie mobilizować mnie komentarzami ;)
W kolejnej części pojawią się siatkarze.
Serdecznie pozdrawiam, Cornflower.
bęc!
OdpowiedzUsuńmiejscówka zarezerwowana, wrócę wieczorem, jak się uporam z socjologią...
Właśnie położyłam spać Oliwierka i korzystam z okazji, by nadrobić to, co powinnam była już zrobić dawno temu. Druga sprawa - w końcu mam dostęp do kompa na dłuższą chwilę, bo jestem sama w domu i nikt mi nie bręczy nad głową. ;)
UsuńCo ja mogę powiedzieć...a w zasadzie, to napisać...? Wiem, jak boli strata bliskiej osoby; wiem, jakie to jest ciężkie i traumatyczne przeżycie i jak trudno jest powrócić po takim czymś do normalnego stanu... Doskonale to wszystko wiem... Mimo, że minął już prawie rok, to nadal boli... Natalia jednak jest w o wiele gorszym położeniu, bo nie straciła jednego członka rodziny, a dwóch. I to od razu... Nie chcę wiedzieć, jak się wtedy czuła... :(
Gosia ma rację, Natka nie powinna płakać i się załamywać, bo ani ich tym nie wskrzesi, ani też nie pomoże sobie. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale trzeba spiąć się i iść dalej, do przodu...
ściskam!
Pati. :*
uuu bardzo mnie zaintrygowałaś! w miare możliwości proszę o informowanie mnie gdziekolwiek o nowych wpisach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Czytam obserwuję i czekam na kolejny. Dodam że muzyka w tle przepiękna :)
OdpowiedzUsuńHej :-*
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Kurcze. Ten fragment, kiedy Natalia przyjeżdża na miejsce wypadku naprawdę chwyta za serce. Jest mi tak przykro, smutno. To takie niesprawiedliwe. Widać, że rodzina była dla Natalii najważniejsza. I nagle wszystko runęło. Na szczęście ma wsparcie w rodzinie. Jestem pewna, że sobie poradzi. I nauczy się żyć na nowo. Skoro udało jej się osiągnąć tyle sukcesów w tańcu, w życiu też jej się uda.
Czekam na kolejny rozdział. :)
Całusy :* :*
PS.- Około 10 rozdziałów? No chyba nie. Ja uważam, że to będzie stanowczo za mało. :D
Ania