Gdy po zaparkowaniu auta, zamykała drzwi garażowe, dostrzegła, że z domu Ignaczaków wychodzi Zbyszek. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła w kierunku ulicy. Wtedy zza pleców Zbyszka wyłoniła się blondynka, którą po chwili atakujący objął ramieniem. Natalia odskoczyła na bok i schowała się za wysoką tują. Gdy biały Mercedes Bartmana odjechał, wolnym krokiem, wyszła zza drzewa. Stała jakby zahipnotyzowana i patrzyła w kierunku, gdzie jeszcze sekundę temu było widać tył drogiego auta.
- Natalia?! Wróciłaś już, jak miło!- Krzysztof przeszedł na drugą stronę jezdni- Cześć!
- Cześć. Zbyszek ma dziewczynę?
- Tak. To znaczy, takie jest oficjalne info.
- Nie rozumiem.- spojrzała na Igłę
- Nieoficjalne info jest takie, że Zbychu próbuje się oszukać.
- Krzysiu, nadal nic nie rozumiem.
- Widzę, że Zibi męczy się w tym związku. Są ze sobą od 3 dni, ale widzę, że nie ma w nim radości. Dobrze, że wróciłaś.
- Chyba właśnie niedobrze. Chciałam z nim porozmawiać, ale już nie ma sensu. Przepraszam... Muszę już iść.- zakryła dłonią usta i pobiegła do domu
Otworzyła drzwi kluczem, po wejściu przekręciła zamek, upuściła torbę i wbiegła po schodach do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zaniosła głośnym płaczem. Widząc go z tą blondwłosą dziewczyną zrozumiała to co mówił jej Maciej. Mówił o Zbyszku. To jego miała pokochać i pozwolić jemu kochać siebie. I pokochała go, a tak właściwie to zrozumiała, że kochała go od samego początku. Zmarnowała szansę, którą ofiarował jej Maciej. Była też zła na Zbyszka. Zaufała mu, opowiedziała swoje życie, powiedzieli sobie, że dadzą sobie czas i później porozmawiają, a on tak po prostu, po kilkudniowym nieodzywaniu się, zaczął spotykać się z tą dziewczyną. Do siebie w sumie nie miała wielkich pretensji, przecież dzwoniła do niego wielokrotnie, a on nie odbierał, ani nie oddzwaniał...
Do drzwi- po powrocie z pracy- dobijała się Gosia, a później dołączył do niej Robert. Malinowska prosiła, aby dali jej spokój.
Na zegarze była godzina 20:07, gdy Natalia nagle usiadła na łóżku i przestała płakać. Otarła mokrą twarz rękawem bluzy, przekręciła kluczyk w białych drzwiach i zeszła na dół po torbę. Gosia i Robert pytali co się dzieje. Powiedziała im tylko, że zmarnowała szansę na odzyskanie normalnego życia, ale jest malutka iskierka nadziei i, że musi sprawdzić, czy da się ją rozpalić. Nie wiedzieli o co jej chodzi, ale dali spokój. Malinowska położyła torbę na fotel, wyjęła z niej kosmetyczkę i poprawiła makijaż. Ubrała się w szare rurki i czerwoną koszulę z dłuższym tyłem, na nogi założyła ulubione czarne lity i zeszła na dół. Założyła szary płaszcz i owiązując szyję czerwonym szalem, wyszła, mówiąc, że pewnie niedługo wróci. Wsiadła do zamówionej kilka minut temu taksówki i odjechała w stronę jednego z osiedli bloków.
Taksówka zatrzymała się pod wskazanym adresem. Zapłaciła za kurs, przy okazji zostawiając napiwek i wysiadła z samochodu. Zerknęła na zegarek. Punkt 20:30. Spojrzała na okna bartmanowego mieszkania. W kuchni świeciło się światło, w salonie było ciemno. Ruszyła w stronę klatki. Skorzystała z okazji, że starszy Pan wchodził z psem. Stukając obcasami weszła na trzecie piętro. Stanęła przed drzwiami z numerem 19, wzięła kilka głębokich oddechów i nacisnęła na dzwonek.
Otworzył jej, ubrany w błękitną koszulę i ciemne jeansy. Na nogach miał tylko jednego buta.
- Cześć. Wychodzisz.- stwierdziła
- Cześć. Tak... umówiłem się.
- Mogę na chwilę? Nie zajmę Ci dużo czasu.- w odpowiedzi uchylił szerzej drzwi i wpuścił ją do środka
Do jej nozdrzy dostał się, oszałamiająco cudowny zapach jego perfum. Odwróciła się w jego kierunku, wspięła się lekko na palce i przywarła do jego ust. Zaskoczony, stał z rozpostartymi ramionami i nie wiedział co zrobić. Dopiero po kilku sekundach, jedną dłoń położył na jej plecach, a drugą na jej karku i odwzajemnił pocałunek.
- Kocham Cię.- powiedziała po oderwaniu się od niego- Chciałam tylko, żebyś to wiedział. A teraz już pójdę, bo masz randkę.
- Zaczekaj.- delikatnie przytrzymał ją dłonią przy ścianie, wyjął z kieszeni telefon i przystawił go do ucha
- Karolina? Nie przyjadę. Wybacz, ale to nie ma sensu. I Ty siebie też.- rozłączył się
- Co ona siebie też?
- Ma pocałować się w dupę. Jak dobrze, że jesteś. Przepraszam, że nie dzwoniłem. Byłem głupi. Kocham Cię.
- Zrozumiałam, że Cię kocham dopiero, gdy zobaczyłam Cię z tą Karoliną.
- Nie mów już nic.- rozpiął jej płaszcz i zdjął go- Tylko daj mi się Tobą cieszyć i pozwól się pocałować.
Uśmiechnęła się. Pochylił się, włożył dłoń pod tył jej koszuli, ona zatopiła palce w jego włosach i oboje- trochę zachłannie- rozkoszowali się smakiem swoich ust. Uniósł ją, ona oplotła nogami jego biodra i zaniósł ją nie do sypialni lecz do salonu. O tym, czy pójdą do łóżka, zdecyduje Natalia, nie Zbyszek. Wiele w swoim życiu przeszła i to ona musi być gotowa na zbliżenie. Wiedział, że ten związek będzie inny, że ktoś oprócz niego będzie w jej sercu, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało.
***
Powoli zbliżamy się do końca ;)
Dziękuję, za komentarze pod 11.rozdziałem.
Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że Wam się podobał :)
Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że Wam się podobał :)
Mam nadzieję, że ten rozdział również przypadł Wam do gustu :)
Pozdrawiam, Cornflower .
cieszę się, że udało im się wreszcie pogodzić ;) z cierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńkocham i ubóstwiam <3 szkoda że zbliżamy się do końca do tej historii...
OdpowiedzUsuńTen wielki trzydniowy "związek" z Karoliną był totalną porażką i nieporozumieniem! Bartman chciał zrobić na złość Natalii, ale też i oszukać samego siebie, jednak nie osiągnął upragnionego celu. Dlaczego? Bo niestety nie da się oszukać serca ani uczuć, jakie z niego wypływają. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Natka zebrała się na odwagę i udała do jego mieszkania, by wyjaśnić sobie jedną - bardzo ważną kwestię. Cieszę się również, że i Zibi szybko zareagował i zadzwonił do swojej -już eks- dziewczyny, odwołując ich wieczorne spotkanie jak i cały "związek." (a jak wiemy - "związek nie odpuści! :D ).