Stała tak i patrzyła na Zbigniewa przez dobrych kilkanaście sekund. W końcu podniosła swoją lewą rękę, dłoń położyła na jego szyi i nasilając uścisk ku dołowi, spowodowała, że nachylił się lekko. Pocałowała go w policzek, jednak zaraz po tym dała pół kroku w tył.
- Dziękuję. Moglibyśmy porozmawiać?- zapytała
- Jasne.- odpowiedział, a Gosia i Robert wrócili na parter
- Dziękuję za to co zrobiłeś, ale... Nie wiem dlaczego w ogóle chciałeś to zrobić. Nie wiem co czujesz, w sensie... No wiesz...- wskazała palcem siebie i jego, a on kiwnął głową, że wie o co chodzi- Więc nie wiem co Ty czujesz, ale wiem co ja czuję. To znaczy, ja na razie nic nie czuję, nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Wszystko dzieje się tak szybko...
- Chciałem po prostu sprawić Ci radość, widzę, że mi się to udało, jeśli to źle to przepraszam, może rzeczywiście nie powinienem.- wstał- Pójdę już.
- Nie unoś się tak Zbyszek... Nie powiedziałam, że to źle, że wpadłeś na pomysł zrobienia mini sali do tańca. Bardzo mi miło, że zrobiłeś to dla mnie, ale proszę nie oczekuj ode mnie nic więcej... Nie rzucę Ci się na szyję, nie zacznę Cię całować, nie prześpię się z Tobą, żeby Ci podziękować. Bez uczucia takiego czegoś nie zrobię, bo szanuję i siebie i Ciebie.
- Dobrze, ok. Muszę iść. Cześć.- powiedział oschle i wyszedł
Natalia westchnęła i z powrotem usiadła na ławeczce. Czując przeszywające zimno, wstała, zgasiła światło i poszła na górę. Wzięła gorącą kąpiel i wskoczyła do łóżka, przykrywając się kołdrą po czubek nosa.
Grypa trzymała ją trzy dni. Po 5 dniach wyszła z domu. Pojechała swoim zielonym autkiem na zakupy do marketu. Ze sklepu wyszła, pchając przed sobą wózek do połowy zapakowany reklamówkami pełnymi produktów spożywczych. Właśnie otwierała klapę bagażnika, gdy na drugim miejscu obok jej autka, zaparkowała biała Audi Q7. Wkładając torbę do bagażnika, spojrzała kątem oka, kto wysiada zza kierownicy.
- O Zibi!- zawołała- Zbyszek!- mimo tego, że zerknął w jej kierunku, nie odezwał się. - A wal się!- mruknęła pod nosem i wróciła do chowania zakupów
Kolejnego dnia, gdy jechała autem do pracy, na pasie obok zatrzymało się białe BMW, to samo, które kilka dni temu stało na ich podjeździe. Zawsze, gdy Natalia zamiast komunikacji miejskiej wybierała swoje auto i, gdy przypadkiem spotykali się na światłach naprzeciwko, mrugali do siebie światłami, a gdy stali obok, Zbyszek zawsze pierwszy trąbił, a wtedy otwierali szyby i do zmiany świateł, zamieniali kilka zdań. A teraz nic, zero reakcji. Zupełnie, jakby się nie znali. Dodatkowo Zbyszek podparł się lewą dłonią. Światło czerwone zmieniło się na żółte, Natalia przygazowała i, gdy tylko wskoczyło zielone ruszyła z piskiem opon, wyprzedzając auto Zbyszka i wjechała na jego pas.
~
Wysiadł z auta trzaskając drzwiami kierowcy. Otworzył tylne drzwi, wyjął torbę treningową i znów z hukiem zamknął drzwi. Kilka miejsc dalej stała Toyota Ignaczaka, który właśnie zamknął ją pilotem i szedł w stronę wejścia hali.
- Zbychu nie szanujesz nowego auta. Cześć stary.- powiedział podchodząc do kumpla i przywitał się z nim
- Daj spokój Krzysiu...
- Coś się dzieje?
- Chodzi o Natalię.- zatrzymali się przy wejściu do hali- Bo Robert powiedział mi ostatnio, że chciał kiedyś zrobić dla Natalii takie miejsce do tańczenia, ale nie zrobił, bo Natalia nie tańczyła. No więc ja zaoferowałem się, że pomogę mu takie coś zrobić, skoro Natalia wróciła do tańca. Obmyśliłem plan, jak ma to wyglądać, kupiłem wszystkie potrzebne rzeczy no i zrobiliśmy.
- A ona się nie ucieszyła?
- Ucieszyła. Igła, ja nie wiem co się ze mną dzieje. Co chwilę chciałbym robić coś, aby zwróciła na mnie swoją uwagę. Tak bardzo mnie coś do niej ciągnie. Chciałbym mieć ją w swoich ramionach. To takie dziwne, nie potrafię tego uczucia opisać. Znam ją krótko, ale już po paru rozmowach staliśmy się dla siebie przyjaciółmi. Sama nazwała mnie przyjacielem, gdy opowiedziała mi swoje życie. Chciałbym, żeby była kimś więcej niż tylko przyjaciółką.
- Ooo stary! Ty się zakochałeś! Ale jak Cię wzięło!
- Krzysiu... ja jeszcze nigdy nic takiego nie czułem. A dzisiaj zrobiłem chyba najgorszą z możliwych rzeczy.
- Mianowicie?
- Stałem koło niej na światłach. Widziałem, że to ona, ma znaczne auto, ona mnie też rozpoznała, a ja w ogóle nie zareagowałem, na dodatek zasłoniłem się ręką.
- Dlaczego?
- Chyba jakaś część mnie oczekiwała innej formy podziękowań niż buziak w policzek. Cholera co mi odbiło do tego durnego łba?!
- Musisz trochę przystopować. Dać Wam obu czas. Swoją drogą, jak nieraz byliśmy wszyscy razem u nas, u Ciebie czy u nich, to Natalia przytuliła się do Ciebie, czy coś w tym stylu. Tak jakbyście byli sobie bliscy, więc miałeś prawo pomyśleć, że jakoś inaczej Ci podziękuje, ale mogłeś nie reagować w tak wybuchowy sposób.
- Wiem, moja wina. Dobra, idziemy na trening, muszę się wyżyć, może mi ulży.
~
- Cześć tancerko.- przywitał ją z uśmiechem
- Cześć libero. Miałbyś chwilę? Chciałam pogadać.
- Jasne. U mnie, czy u Ciebie?
- Może u mnie? Bo muszę jeszcze obiad ugotować.
- Więc o czym chciałaś rozmawiać?- Igła usiadł na krześle w kuchni
- O Zbyszku. Bo zrobił dla mnie taką małą salkę do tańca, o której po cichu marzyłam. Podziękowałam mu, ale on był jakiś taki... dziwny. Boję się, że... No wiesz, że się...
- Że się w Tobie zakochał? Ale to prawda.- powiedział swobodnie, podkradając marchewkę, którą Natalia kroiła- Rozmawiałem z nim dzisiaj. Był zły na siebie za swoje zachowanie. Mówi, że nie mógł nad tym zapanować. To uczucie jest silniejsze od niego. Coś go do Ciebie ciągnie.
- Bałam się tego, że się zakocha. Ogólnie, że którykolwiek mężczyzna się we mnie zakocha. Widzisz, my wdowy-no przynajmniej większość-tak już mamy. Kochamy cały czas mężczyznę, którego już nie ma na tym świecie.- wrzuciła warzywa do garnka i usiadła naprzeciw Krzysia- We śnie Maciej mówił mi, że mam się zakochać, ale nie wiem, czy to już teraz. Po prostu nie jestem pewna swoich uczuć do Zbyszka. Nie chcę pomylić przyjaźni z miłością. Nie chcę zranić Zbyszka, bo jeśli dam mu nadzieję, a później stwierdzę, że to jednak tylko przyjaźń, to przecież on będzie najbardziej cierpiał.
- Przepraszam, że to powiem, ale nadzieję to Ty już mu dałaś, dlatego tak zareagował wtedy w piwnicy.
- Ja dałam mu nadzieję?
- Pamiętasz nasze spotkania? Parę razy widziałem, jak się przytulałaś do niego, jakieś uśmiechy posyłałaś.
- Cholera...
- Może robiłaś to nieświadomie, ale on odebrał to inaczej-tak jak chyba odebrałby to każdy z otoczenia-że masz jakieś zamiary wobec niego.
- I co ja mam teraz zrobić?
- Może pogadaj z nim i powiedz to co mnie?
- Dziękuję Krzysiu. Świetny z Ciebie przyjaciel.
***
Pozdrawiam, Cornflower .
Nie przejmuj się anonimami :) Pamiętaj, że stałych bywalców tutaj też masz, którzy czytają i niecierpliwie czekają na kolejny poniedziałek :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, mam nadzieję, że jednak będzie te + 10 rozdziałów, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń-Asia
Wiedziałam, że ten nasz zielonooki brunet się zakochał w Natce, no wiedziałam! :) Zbysiu, tylko pamiętaj, nie bądź w gorącej wodzie kąpany i podejdź do tego ze spokojem i rozwagą. Nie spiesz się. Daj czas sobie i przede wszystkim Nati.
OdpowiedzUsuńTak, Krzyś to złoty człowiek pod każdym względem - zawsze wysłucha, pomoże, doradzi i nigdy przenigdy nie pozostawi człowieka samemu sobie, nie przejdzie obok niego obojętnie. Mieć takiego Kogoś przy boku, to prawdziwy skarb. :)
I na koniec - nie przejmuj się złośliwymi, anonimowymi wpisami. Takim ludziom zależy tylko na tym, by zdenerwować drugiego człowieka i sprawić mu przykrość. Olej to i mów za każdym razem, niczym Natalia - "A, wal się!" :) :) :)
ściskam!
Patka. :*