Rozdziały pojawiać się będą co poniedziałek.
Przewidywana ilość rozdziałów ± 10.

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 9.

Weszli do jednego z małych sklepików. Zbyszek kupił dwa średniej wielkości znicze ze szkła mrożonego i dwie białe róże. Tak, jak przez całą drogę rozmawiali i śmiali się, tak teraz zbliżając się do cmentarza, zamilkli. Natalia poszła przodem,  Zbyszek szedł kawałek za nią. Po kilkudziesięciu krokach zatrzymała się. Bartman stanął obok niej. Przeżegnali się. Po krótkiej modlitwie, Zibi wyjął z foliówki znicze i zapałki. Odpalił knoty, ustawił znicze, jeden obok drugiego, pośrodku pomnika, a następnie ułożył przy nich róże. Natalia wytarła chusteczką ławkę i usiadła na niej. Po chwili usiadł także Zibi.
- Cześć Majeczko. Cześć Maciek. To Zbyszek, mój przyjaciel.- powiedziała półgłosem
- Cześć...- powiedział niepewnie Bartman
- Gdybyście tu byli, na pewno byście Zbyszka polubili. Chociaż pewnie nigdy byśmy się nie spotkali.- powiedziała i zamilkła na kilka minut
- Zawsze, gdy tu przychodzę, rozmawiam z Maćkiem. Zazwyczaj opowiadam mu o swoich problemach, a dziś jakoś nie wiem co mu powiedzieć...
- To może ja sobie pójdę, albo chociaż odejdę dalej?
- Nie, nie ma takiej potrzeby. Dziś po prostu czuje, że wszystko jest ok.- spojrzała na Zbyszka i uśmiechnęła się

Po ok.35 minutach Natalia przykucnęła i przeżegnała się. Bartman uczynił to samo. Po zakończeniu modlitwy, Malinowska ucałowała wnętrze dłoni, dotknęła wyrytych w granicie imion swoich bliskich i razem ze Zbyszkiem opuściła cmentarz. 
- Natalia, kiedy będziesz, bo nie wiemy co z obiadem.- zadzwoniła do niej siostra
- Wracam ze Zbyszkiem, za 10 minut będę w domu.
- Zibi Cię odprowadza? To zaproś go na obiad. Lecę gotować makaron. Pa. 
- Moja siostra zaprasza na obiad. W sumie to ja też Cię zapraszam. W podziękowaniu za dzisiejszy dzień. 
- Nie musisz mi za nic dziękować, ale chętnie skorzystam z zaproszenia, bo moja lodowka świeci pustkami.

- Widzę Natka, że humor dziś lepszy.- podczas obiadu odezwał się Robert
- Tak. Dziś w ogóle jakoś inaczej się czuję. Jakbym zaczęła życie pełną parą po jakimś resecie. Fajne uczucie.
- To pewnie Zibi tak działa na Ciebie ciocia.
- Kacper!- zawołali Dobrzyńscy 
- No co? Przecież się lubią, a jak się przebywa z osobami, które się lubi to wtedy fajnie się czuje. 
- Zadziwiasz mnie czasem, dziecko...- z uśmiechem westchnęła Gosia
- Zibi...- zaczął Kacper, ale przerwał mu Robert
- Mówiłem Ci, że masz do Zbyszka mówić na Pan, małolacie jeden.
- Nie no daj spokój.- wtrącił Zbyszek
- Nie możemy przecież na to pozwolić. On ma dopiero 11 lat.
- Będę mówił "wujek", mogę? Koledzy będą mi zazdrościć.
- No, jak będą Ci zazdrościć to możesz mówić.- zaśmiał się atakujący
- A o co chciałeś Zbyszka zapytać?- zapytała Natalia
- Czy zostanie u nas na deserze. Bo ciocia zrobiła wczoraj pyszne ciasto czekoladowe.
- Nie wiem, czy Twoja ciocia i rodzice będą chcieli mnie jeszcze gościć.
- Będą.- Natalia uśmiechnęła się- To co? Zostaniesz?
- Zostanę.- odwzajemnił uśmiech i zapatrzył się w jej oczy
Zawstydzona, odwróciła wzrok. 

- Dziękuję za przemiłą gościnę, ale muszę już iść.
- Może zostaniesz na kolacji? Tak rzadko miewamy gości.- powiedziała Gosia
- Może innym razem. Muszę jeszcze wejść do marketu na zakupy, bo mam pustą lodówkę.
- To może ja Cię odwiozę, bo przecież przyszedłeś tu pieszo. Poza tym deszcz zaczął padać.
- Dziękuję, ale wezwę taksówkę.
- Czyli nie chcesz, żebym Cię odwiozła.
- Nie chciałbym marnować Twojego czasu.
- Nie zmarnujesz.- poszła do przedpokoju i zaczęła zakładać buty- Przy okazji też zrobię zakupy, żeby jutro nie jeździć.
- Mogę jechać z Wami?- zapytał błagalnie Kacper
- To ubieraj się raz, dwa.
- Dzięki ciocia!- chwycił w dłoń za swoje buty i usiadł na podłodze, aby je założyć

Minął ponad tydzień. Malinowska i Bartman przez ten czas rozmawiali tylko dwa razy. Zbyszek ciężko trenował przed ważnymi meczami, a Natalia oprócz szkolenia dzieci, trenowała przed występami jej grupy w mistrzostwach powiatu. 
Wychodząc z budynku szkoły, zauważyła na parkingu 2 ciemne samochody. Gdy zeszła ze schodów na chodnik, z auta wysiadło 4 mężczyzn. Zatrzymała się.


~

Po skończonym treningu i ogarnięciu się w szatni, Zbyszek, Igła, Alek i Niko stali przed halą i rozmawiali. 
- Panowie, może pojedziemy na obiad do jakiejś restauracyjki?- zaproponował Krzysztof
- Dobry pomysł.- odparł Niko
- Sorry, ale ja nie mogę. Muszę załatwić jedną sprawę.- powiedział Zbyszek zerkając na zegarek- Lecę, bawcie się dobrze. 
Wsiadł do białego BMW i za cel obrał szkołę tańca. Po 4 minutach dojeżdżał na miejsce. Zobaczył, że akurat wychodzi ze szkoły. Już miał włączyć kierunkowskaz i za kilkadziesiąt metrów, wjechać na parking, ale ujrzał, że jeden z czterech mężczyzn, którzy przed chwilą wysiedli z aut, wyszedł przed pozostałych trzech i szedł w kierunku Malinowskiej, a ona podbiegła i rzuciła mu się na szyję. Zibi zamiast skręcić, pojechał prosto i wziął do ręki leżący przy drążku zmiany biegów telefon.
- Krzysiu, gdzie jesteście na tym obiedzie? Ok. Zamów mi steka, zaraz będę. Yhy, pogadamy, jak przyjadę.- rozłączył się 



***



Na dziś tyle.
Tak się pogubiłam, że nie potrafię odnaleźć weny...
Ech...


Pozdrawiam, Cornflower .


3 komentarze:

  1. Jaki tam brak weny ? Świetny rozdział, uwielbiam Twój blog. Mam nadzieję, że Zibi nie będzie teraz jej unikał tylko dlatego że z kimś się uścisnęła. To z pewnością ktoś z rodziny lub znajomych :) Nie widzę innej opcji nawet :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, w końcu dotarłam! A wszystko przez to, że natchnął mnie widok Zbynia w tv. :)
    Widać, że Natalia dobrze czuje się w towarzystwie Zbyszka, że jego obecność jej służy, że zapomina o całej burzliwej przeszłości i cieszy się życiem na nowo. Obiad przerodził się w deser, deser w kolację, a pewnie gdyby Zbyszko nie powiedział, że idzie do domu, to Dobrzańscy zaproponowaliby mu nocleg :D :P Wybacz - mam dziś nieokiełznane myśli. :D
    Ciekawi mnie, któż to podjechał tymi czarnymi autami pod szkołę tańca, i szczerze mówiąc - nie mam dobrych przeczuć.
    A Bartman teraz będzie jej unikał i będzie zazdrosny jak cholera - na bank!

    OdpowiedzUsuń