Następnego dnia miała wolne. Siedziała w swoim pokoju i myślała o tym co ma powiedzieć Zbigniewowi. Chciała mu wszystko wyjaśnić, ale w delikatny sposób, aby nie urazić go i nie sprawić przykrości. Gdy obmyśliła plan rozmowy, wstała z łóżka i podeszła do szafy. Ubrała spodnie i ulubioną bluzę, a po chwili usłyszała przez drzwi głos siostrzeńca.
- Ciociaaaa! Ktoś do Ciebie. Otwórz!
- Kapi! Nie wygłupiaj się! Właź.- odkrzyknęła, bo młody Dobrzański lubił w ten sposób żartować
- No ciocia!
- Kacper, nie rób sobie jaj, tylko sam sobie otwórz, klamkę umiesz nacisnąć.- powiedziała wiążąc włosy w koka
- Cześć.
- Zbyszek?! Przepraszam za to przed chwilą, ale myślałam, że Kacper znów sobie żarty stroi. Często staje za drzwiami, woła mnie i mówi, że ktoś do mnie przyszedł i koniecznie ja muszę otworzyć i wpuścić tego gościa. Później dopada mojego laptopa, albo kładzie się u mnie na łóżku i ma pretekst, że nie wyjdzie, bo sama go wpuściłam. I tym oto sposobem męczy nie przez kilka godzin, abym pokazywała mu fajne filmiki z tańcem, albo żebym czytała z nim książkę.
- A więc męczę Cię tym, ciocia taaak?! Nie spodziewałbym się tego po Tobie.- Kacper otworzył drzwi i zrobił obrażoną minę
- A ja nie spodziewałabym się, że będziesz podsłuchiwał, jak z kimś rozmawiam.- podeszła do niego i w żartach dała mu delikatnego klapsa
- Żartowałem. I tak wiem, że się nie obrazisz na mnie, bo przecież kochamy się miłością wzajemną.- zaśmiał się i pobiegł do swojego pokoju, a Natalia zamknęła drzwi
- Świetny z niego dzieciak.- Zbyszek uśmiechnął się
- Tak, jest przekochany.- odwzajemniła uśmiech- Tak właściwie to miałam właśnie do Ciebie jechać. Chciałam Ci coś wyjaśnić...- Usiądź.- wskazała dłonią łóżko- Pozwól, że zacznę. Rozmawiałam wczoraj z Igłą. Uświadomił mi, że swoim zachowaniem mogłam dać Ci jakieś znaki, że... że coś czuję, że moglibyśmy być razem. Powiem tak: nie jesteś mi obojętny. Jesteś jedynym facetem, z którym rozmawiam, ba!, z którym się nawet zaprzyjaźniłam od czasu straty męża. Czuję między nami jakąś więź, ale nie jestem pewna co to jest. Na pewno jesteś dla mnie bliskim przyjacielem, ale nie chciałabym pomylić tego z miłością. Nie bylibyśmy ze sobą szczęśliwi, gdyby nie było pomiędzy nami wzajemnej miłości. Nie chciałabym Cię skrzywdzić, gdybym po pewnym czasie powiedziała Ci, że to wszystko nie ma sensu, bo Cię nie kocham. To wszystko dzieje się tak szybko... Może nie każdy z zewnątrz może to zrozumieć, ale ciężko jest mi pokochać kogoś nowego. Ja nie mówię, że nigdy już się nie zakocham, sam Maciek nawet chciałby, żebym pozwoliła komuś się pokochać i abym ja sama kogoś pokochała. Po prostu, muszę do tego, tak jakby dojrzeć psychicznie i emocjonalnie. Strata męża w tragicznych okolicznościach, a rozwód to dwie zupełnie inne sytuacje. W pierwszej nadal się kocha tego mężczyznę, a w drugiej nie. Dziękuję Ci za to wszystko co dla mnie zrobiłeś, jestem Ci wdzięczna z całego serca. Ale tak, jak już mówiłam, nie chcę Cię skrzywdzić. Poczekajmy jeszcze na rozwój sytuacji. Minęło mało czasu od naszego poznania, dajmy sobie czas i w końcu gdy będę pewna, wrócimy do tej rozmowy.
- Też rozmawiałem z Krzyśkiem. Nie ukrywam, że odkąd Cię zobaczyłem, poczułem się jakoś tak...jakoś tak fajnie. Z tymi znakami to trochę prawda, bo miałem nadzieję, że może i Ty też poczułaś się fajnie przy mnie. Ale rozumiem, to znaczy, po rozmowie z Igłą zrozumiałem, że jesteś delikatną istotą, która w swoim młodym życiu przeżyła największą tragedię. Ja już mam taki wybuchowy charakter, że w niektórych sytuacjach oczekiwałbym lepszego podziękowania niż jakie się należy. Dlatego też tak zareagowałem wtedy w piwnicy. Tak bardzo marzyłem o tym, aby Cię przytulić, zamknąć w swoich ramionach i już nie puszczać. Chciałem, żebyś była moja. Zachowałem się, jak małolat, który dostał kosza, a przecież do miłości nie można nikogo zmusić. Masz rację, poczekamy, zobaczymy, jak to się potoczy i wtedy wrócimy do rozmowy.
- Cieszę się, że to rozumiesz.
- Ja też się cieszę, że to zrozumiałem.- zaśmiał się
- Co powiedziałbyś na przyjacielski spacer? Taka ładna dziś pogoda.- wstała
- Bardzo chętnie. Mogę o coś zapytać?- spytał trochę niepewny
- Yhy.- kiwnęła głową
- Miałabyś coś przeciwko, abyśmy poszli na cmentarz? Chciałbym zapalić znicze Twojemu mężowi i córce.
- ...- pociągnęła nosem, a jej oczy były pełne łez- Dobrze. Dziękuję Ci bardzo. To bardzo miłe z Twojej strony.
***
Dziś krótko, bo nie miałam wiele napisane, na dodatek straciłam rachubę czasu i nie wiedziałam, że dziś już poniedziałek, a weny brak.
Z własnej winy zepsułam sobie szyki opowiadania, muszę to ogarnąć ;)
Pozdrawiam, Cornflower .
Fajnie, że wreszcie sobie wszystko wyjaśnili i szczerze pogadali. Przynajmniej nie ma jakiś fochów i niedomówień ;) Do poniedziałku ! ;)
OdpowiedzUsuńNo! I to mi się podoba! Nie ma to, jak szczera rozmowa, taka od serca, gdzie wyrzuca się z siebie wszystko to, co gromadzi się wewnątrz ciała. Cieszę się, że ten nasz narwany, wybuchowy i niecierpliwy Zbyszek zmądrzał, że dojrzał i przede wszystkim zrozumiał sytuację, w jakiej znajduje się Natalia. To już naprawdę duży plus. Przynajmniej wiedzą, na czym stoją i czego mogą oczekiwać. Jak to mówią, czas leczy rany; czas sprzymierzeńcem. :)
OdpowiedzUsuńściskam :*
Pati.