- Malinko, jak Ty pięknie wyglądasz.- Cezary postawił przyjaciółkę z powrotem na ziemi
- A gdzie tam. Ale Wy jakby jeszcze bardziej przystojni. Cześć chłopaki. I nawet Błażej jest.- uśmiechnęła się podchodząc do kolegi- A Wojtek nie przyjechał?
- Sprawy rodzinne zatrzymały go w domu. Ale bardzo Cię pozdrawia.- odpowiedział Cezary
- Kurcze chłopaki, sprawiliście mi ogromną radość. To co? Zapraszam do mnie do domu.
- Możemy najpierw pojechać na cmentarz?
Kiwnęła twierdząco głową i wsiadła do auta Cezarego. 40 minut później byli już na Słocinie. Zamówili pizzę, włączyli ulubiony film taneczny i spędzili razem czas, jak za dawnych lat. Bez Macieja było jakoś tak pusto, ale tak potoczyło się ich życie i nic na to nie poradzą.
- Zapomniałam Was zapytać, skąd wiedzieliście gdzie mnie szukać?
- No przecież mamy Internet.
- Jak Ci jest w tej szkole tańca?- zapytał Błażej
- To nie to co Wasze studio, ale jest dobrze.- uśmiechnęła się lekko
- Nasze, Malinko. Wiesz, że zawsze możesz wrócić.- Czarek objął ramieniem przyjaciółkę
- Wiem, ale... chyba nie chcę.
- Poznałaś tu kogoś?- bardziej stwierdził Rafał
- Tak. To Bartman, ten siatkarz. Ale nie jestem pewna, czy to coś poważnego. To taki bardzo dobry przyjaciel. Nie wiem, czy potrafię się zakochać.
- Pamiętacie tą naszą rozmowę jakieś 5 lat temu? Na obozie to chyba było. Rozmawialiśmy o tym co by było, gdyby coś nam się stało, jak chcielibyśmy, żeby potoczyło się życie naszych bliskich.- odezwał się Rafał
- Ja nie pamiętam.- przyznała Natalia
- Ty nie pamiętasz, bo wtedy byłaś w ciąży i nie pojechałaś z nami.- wyjaśnił Karol
- Maciej wtedy powiedział, że chciałby, żeby jego żona na nowo ułożyła sobie życie. I że on chciałby postawić na jej drodze kogoś odpowiedniego... Malinka nie płacz...- mężczyzna widząc łzy na policzkach przyjaciółki, złapał jej dłoń
- Już ok. Nie wiedziałam o tym wcześniej... może dlatego Maciej powiedział mi to we śnie?
- Myślisz, że to chodzi o Zbyszka?- zapytał Czarek
- Nie wiem... Wiem tylko tyle, że na razie nic do niego nie czuję. Nic oprócz takiej miłości, jak do przyjaciela.
~
Zbigniew przejechał kilka skrzyżowań i w końcu dotarł pod wskazany przez Ignaczaka adres. Wszedł do lokalu, rozejrzał się i zauważając kolegów, poszedł w kąt sali. Usiadł na krześle i podparł się ręką o stół. Czuł się, jakby został zdradzony, jakby ktoś zadał mu bolesny cios.
- Co się dzieje, stary?- zapytał Igła
- Jechałem do niej. Jak byłem prawie pod szkołą, zobaczyłem, jak czule wita się z jakimś facetem. Po cholerę mówiła mi, że musimy poczekać, zobaczyć co z tego wyjdzie, jak po tygodniu przytula się z jakimś kolesiem?
- Może źle widziałeś? Może to jakiś kolega?
- Z kolegą by się tak nie witała. Mam dość. Kończę z tym. Wymazuje ją z pamięci. Zaczynam rozdział życia na nowo.
Podjął decyzję. Nie wiedział, że zbyt pochopnie. Nie wiedział, że może jej później żałować.
Minęły dwa dni. Chłopaki namówili Natalię, aby pojechała z nimi na kilka dni do Białegostoku. Zadzwoniła do szefostwa i poprosiła o tydzień wolnego. Powiedziała, że jedzie podszkolić umiejętności do dawnego studia, gdzie gościem będzie znany zagraniczny choreograf. Zgodzili się. Decyzję o wyjeździe podjęła dopiero, gdy Zbyszek nie odebrał od niej żadnego z 10 połączeń. Chciała mu powiedzieć, że wyjeżdża na kilka dni i chciała się pożegnać, bo przecież brzydko jest wyjechać bez żadnego słowa. Mogła napisać sms'a, ale skoro nie odebrał tyle razy, stwierdziła, że nie warto.
Spakowała do torby wszystkie potrzebne rzeczy i o 7 rano byli gotowi do wyjazdu.
- Nie mówcie nikomu, gdzie jestem. Zwłaszcza Zbyszkowi.- powiedziała stojąc przed siostrą i szwagrem
- Nie powiemy.- Gosia delikatnie się uśmiechnęła
- I pilnujcie, żeby czasem Kacper nie wychlapał...
- Wiesz co ciocia? Za kogo Ty mnie uważasz?! Obiecuję, że nie powiem nikomu!
- No przepraszam Cię Kacperku.- zmierzwiła mu włosy- Dobra, to jadę.- ucałowała bliskich i podeszła do swojego małego, zielonego Volkswagena
- Mogę jechać z Tobą?- zapytał Cezary
- Jasne! A Rafał się nie pogniewa?
- Już jestem obrażony! Stawiacie mi pizzę, jak będziemy w Białymstoku!- zaśmiał się i usiadł za kierownicą auta Cezarego
~
Czwartkowy wieczór.
Zbigniew Bartman biega po swoim mieszkaniu w poszukiwaniu kluczyków od auta. Woła psa Bobiego, aby pomógł mu je znaleźć. W końcu pies drapie łapką przy szafce w przedpokoju. Bartman odsuwa ją bardziej od ściany i znajduje tam kluczyki z breloczkiem Mercedesa. Wziął je w dłoń, pogładził psa i stanął przed lustrem. Biała koszula, sportowa marynarka, jeansy i modne buty. Ocenił się na 5. Spryskał się dwukrotnie ulubionymi perfumami, sprawdził, czy ma telefon i portfel. Założył kurtkę i z uśmiechem na ustach wyszedł z mieszkania.
Jechał do restauracji. Na randkę. Z poznaną jakiś czas temu poprzez żonę Alka, długowłosą blondynką.
***
Jest 10 :)
Nie mam się z czego cieszyć, bo prawie nikt tego nie czyta...
Dziękuję chociaż tym dziewczynom, które są tutaj, czytają i komentują :*
Dziękuję chociaż tym dziewczynom, które są tutaj, czytają i komentują :*
Pozdrawiam, Cornflower .
klep.
OdpowiedzUsuńMnie okropnie ciekawi czy los połączy w końcu tę dwójkę czy też nie. :)))
OdpowiedzUsuńJa jestem i czytam.. Świetne opowiadanie. Zbyszek zachował się jak zwykła świnia i tyle, powinien pogadać i wyjaśnić całe to zajście przed szkołą a nie ją olewać;/ Czekam na kolejny. :D Pozdrawiam Martyna :*
OdpowiedzUsuńJa również jestem i czytam. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Ciekawi mnie jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Super opowiadanie :)))
OdpowiedzUsuńBartman! Opamiętaj się, chłopie! czy Ty zawsze musisz tak pochopnie podejmować decyzje i dochodzić bezpodstawnie do jakichś wniosków? Pewnie gdybyś tak nie zrobił, nie byłbyś sobą... Ech... To wszystko toczy się w złym kierunku, Zibi musi wrzucić trochę na luz i nie być takim zaborczym, bo żadna kobieta nie będzie chciała z nim być.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak teraz potoczą się ich relacje. Pewnie on będzie jej unikał i za wszelką cenę ma w zamiarze odegrać się i pokazac, że może mieć każdą pannę... A Natka... Natka się znów załamie, bo Zibi był pierwszym facetem, któremu po tak długim czasie zaufała, a on tak ją "urządzi"... Nie podoba mi się to. :/